Forum ślubne Ślub-Wesele.pl

basia12011990 · bywalec Dołączył: 25 Lip 2011 Posty: 150 Skąd: Pszów

Na razie napiszę tylko że było przepięknie i wszystko wyszło wręcz bajkowo, wybawiłam się jak nigdy uśmiech

dłuższa relacja będzie później, bo jak na razie nie mam na to czasu
Jedna fotka dla Was
<tu było zdjęcie>

Edit

No to może relację zacznę od tego, że początek dnia był kiepski. W ogóle całą noc miałam nie przespaną, cięgle zastanawiałam się jak to będzie. Rano wstałam o 5:30. Powiesiłam z mamą ozdoby na płot a potem zjedliśmy śniadanie- i tu zaczął się koszmar... Mój tata zrobił pieczone kiełbaski, które mi "siadły" na żołądku. Brzuch zaczął mnie strasznie boleć, raz nawet mi się nimi odbiło (dosłownie nie będę pisać). O godzinie 6 30 przyjechała kosmetyczka by mnie pomalować, a o 7 fryzjerka która pierw poczesała moją mamę później mnie. Na 7 30 kierowca przywiózł auto do strojenia i moja koleżanka zaczęła je robić- auto było tak wypastowane, że przyssawki nie chciały trzymać. Po prawie godzinie walki z nimi kumpela dała radę uśmiech

Kierowca pojechał po mojego jeszcze wtedy narzeczonego, a do mnie powoli zaczęli zjeżdżać goście. Po 9 przyjechała starościna, która pomogła mi się ubrać a trochę po tym przyjechał kamerzysta, nakręcił krótki filmik z przygotowań. Parę minut później przyjechał mój P z rodzinką, były krótkie wykupiny, a później go zobaczyłam. Oj co to była za piękna chwila uśmiech

. Rodzice udzielili nam krótkiego błogosławieństwa, Jeszcze było kilka ujęć do kamery i wyjazd do kościoła.

Po drodze mieliśmy kilka bram, przyjechali faceci od mojego taty z pracy, sąsiad się przebrał i stwierdził że mu się auto zepsuło, potem jeszcze kilku innych przyszło poprzebieranych, wyglądało to komicznie. Na końcu czekała na nas niespodzianka. Moja znajoma sprowadziła swoją ekipę "motorową" i mieliśmy eskortę z 5 harley'i (nie wiem jak to się pisze). W końcu dotarliśmy do kościoła gdzie czekała już reszta gości.

Ceremonia była przepiękna, mieliśmy czytanie które bardzo chciałam by się pojawiło. Kazanie było zarówno dowcipne jak i pouczające, ksiądz pięknie mówił. W kościele cały stres minął. Przysięgę wypowiedzieliśmy spokojnie, patrząc sobie głęboko w oczy. Było wręcz bajkowo. Ksiądz z nami jeszcze po cichu sobie żartował, nawet pytał z czyjej strony "te maszyny" przyjechały. Przy wychodzeni z kościoła była jeszcze jedna brama, którą zrobili robotnicy remontujący parking kościelny. Po wyjściu z kościoła były życzenia, składali je Ci którzy byli tylko na Mszy. Potem jeszcze zdjęcie grupowe i mnóstwo grosików do pozbierania. No i trzeba było się wpakować do samochodu i jechać na salę. Jeszcze pierw na chwilkę do domu wstąpiliśmy. Całą drogę towarzyszyła nam eskorta motorowa.

Przed salą byla jeszcze jedna brama- zozole. Na sali przywitali nas tradycyjnie chlebem i solą, potem były życzenia i toast. Rozbiliśmy kieliszki. Mój mąż miał sporo roboty, bo mój kieliszek rozsypał się po całej sali w drobny mak. PO toaście był przepyszny obiad i pierwszy taniec który o dziwo wyszedł całkiem dobrze. Potem jeszcze kilka kawałków do zatańczenia i kawa, ciastka i słodycze. koło 14 20 podano tort- był przepyszny. Potem z moim mężem i kamerzystą pojechaliśmy na zdjęcia. Wszystko poszło sprawnie i za godzinę byliśmy już na sali.

No i zabawa do późna. Były przeróżne konkursy. Na pierwszym wybieraliśmy po 10 osób i każda drużyna miała śpiewać piosenki która głośniej zaśpiewała ta wygrała no i tu moja drużyna odniosła sukces, ale drugą część konkursu wygrał mój mąż, każda z drużyn dostała pól litra wódki i wygrała ta która ją szybciej wypiła. Były wierszyki, przeciąganie sznurka, test zgodności- sporo śmiechu. Jeden z naszych gości przebrał się za wróżkę i zrobił śmieszne przedstawienie, potem jeden z zespołu był przebrany za ciotkę z "rajchu" i zaśpiewał dla nas piosenkę wręczając różne podarki. Były zabawy i Kubuś Puchatek dla dzieci. Goście się bawili z czego byłam bardzo zadowolona. Jedzenia było mnóstwo i przede wszystkim było bardzo dobre. Z moim męże4m opuściliśmy dosłownie kilka tańców, całą imprezę wywijaliśmy. Ja miałam 3 pary butów i wszystkie wykorzystałam. po 21 były podziękowania dla rodziców,a po 24 oczepiny, które poszły bardzo sprawnie. Potem goście zrobili szpaler i my wyszliśmy z sali by zrobić zakończenie do filmu. Potem wróciliśmy się dalej bawić. Ewidentnie cały dzień był dla nas i to dało się odczuć. Zabawa zakończyła się po 3.
Potem poszliśmy już do naszego pokoju który był w cenie. Tu już szczegółów nie udzielę Very Happy

Rano było śniadanko dla nas.

Jeszcze mogę powiedzieć że przez cały dzień nie [poleciała mi łezka, dopiero już jak wszyscy poszli to emocje wygrały i kilka takich ze szczęścia poleciało.

A i jeszcze jedno. Gdy byliśmy na zdjęciach to goście przygotowali nam prezent. Każdy dostał jeden kwadracik z zdjęcia i miał go przerysować w odpowiednim miejscu na duży brystol - tak więc stworzyli nasz portret. I drugi prezent to wielka skrzynia do której każdy z gości coś wrzucił. Skrzynię mamy otworzyć na 1 rocznicę ślubu.

Chyba tyle. Pewnie jeszcze pomijałam sporo rzeczy, ale to już najwyżej dopisze później
_________________