Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MissIndependent moderator
Dołączył: 05 Kwi 2008 Posty: 6409 Skąd: gliwice/zabrze
|
Wysłany: Czw 9 Wrz 2010, 12:37 Temat postu: samotni rodzice |
|
|
więc... o ile się orientuję nie ma tu samotnych rodziców, dzięki Bogu... a może są osoby, które były wychowywane tylko przez jednego rodzica??
mnie mama do 5 roku życia wychowywała sama.... miała 30lat, była w 5 letnim związku, bez ślubu, po 3latach urodziłam się ja. mój ojciec był alkoholikiem, więc równie dobrze mogło go w ogóle nie być, niemniej przez pierwsze 2lata życia mieszkałam z obojgiem rodziców, choć tylko mama pracowała i tylko na się mną zajmowała, a pomagała jej moja babcia. potem mama spakowała się, zabrała mnie i odeszła. ja tego za bardzo nie pamiętam, ale przez następne 1,5roku mieszkałam u chrzestnej na wsi, mama tutaj, bo odchodząc nic nie zabrała i musiała zmienić pracę, więc najpierw ułożyła sobie tutaj życie w jakimś stopniu, a potem wzięła mnie z powrotem do siebie. za to pamiętam, że było ciężko, przeprowadzałyśmy się 3 razy, mną zajmowała się albo ciotka, albo babcia, albo mama mnie brała do pracy, jak miała taką możliwość. a kasy podobno ledwo co starczało na jedzenie, bo od mojego ojca ani jego rodziny nie dostawałyśmy w tamtym czasie ani grosza, ani nikt od nich nie przychodził nas odwiedzać.
jak miałam 5lat mama miała w miarę stałą pracę i związała się ze swoim kolegą, który jakiś czas później został moim ojczymem. z nim do tej pory mam dziwne relacje. byłam na tyle mała, że z łatwością się przywiązałam i nie był dla mnie problemem, nie byłam zazdrosna ani o jego obecność, ani o mojego brata, który szybko pojawił się na świecie. ale byłam równocześnie na tyle duża, że znałam sytuację, miałam świadomość, że to nie mój ociec. z czasem, głównie pod wpływem matki mojego ojczyma, wytworzył się dystans, który pogłębiał się latami i który do tej pory całkiem nie znikł, mimo, ze starsza pani już 10lat spoczywa na cmentarzu.
mojego ojca widziałam w życiu z 5 razy... pierwszy raz na swojej komunii, przeżyłam wtedy szok, dla mnie był obcym człowiekiem i jako dziecko nie miałam poczucia, ze musi być obecny w moim życiu tylko dlatego, że to ojciec. potem na kilka widzeniach, które przyznał mu sąd. aż kiedyś zabrał mnie na 3 godziny zamiast na 1,5, nie powiadamiając o tym mamy i mama się na dalsze widzenia nie zgadzała. on długo nie protestował, mi to zwisało, a jak miałam 10lat przyszło pismo z sądu. mój ojciec się czuł pokrzywdzony, że nie ma ze mną kontaktu i że nie nosze jego nazwiska. i że musi płacić alimenty na mnie. to bardzo mu się nie podobało. kilka miesięcy trwała mała wojenka, aż w końcu alimenty nie tylko zostały utrzymane, ale i podwyższone, a ja dostałam nazwisko nie ojca, a ojczyma (bo wcześniej nosiłam panieńskie matki, a na nazwisko ojca się nie zgodziłam). w zasadzie ojca nigdy potem, do dzisiaj, nie widziałam na oczy. i nie powiem, żeby mi to wielce przeszkadzało.
w zasadzie teraz sobie myślę, że jak moja mama zdołała mnie wychować na porządną osobę, mimo że było chole*nie ciężko i praktycznie nic nie miała, to i ja sobie poradzę w razie czego _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Liziii guru
Dołączył: 23 Sie 2009 Posty: 6311
|
Wysłany: Czw 9 Wrz 2010, 13:04 Temat postu: |
|
|
Miss naprawde Twoja mama to silna kobieta.. Pozazdroscic. Szkoda tylko ze nie do konca udalo Ci sie zbudowac relacje corka - ojciec z ojczymem. Niby to nie to samo, ale jednak, skoro biologiczny ojciec pojawil sie w Twoim zyciu kilka razy, to moglo zupelnie inaczej byc z ojczymem (swoja droga, jaki interes miala "babcia" w psuciu tej wiezi??). Wazne ze umiecie sie porozumiec.
Moi rodzice rozwiedli sie gdy mialam kilka lat. moja mama zaszla w ciaze z innym mezczyzna, jak mialam 8 lat to urodzila sie moja siostra. Zyjemy jak zwykle siostry, jakos nigdy nie uwazalam jej za siostre przyrodnią. Jej ojciec jest chory, nie kontaktuje sie z nią ani moją mamą, mama jest w zwiazku ze swoim partnerem od 14 lat, bez formalnosci ale sa razem.
Moj tata aktywnie uczestniczyl w moim zyciu, dopiero jak mialam okolo 8-9 lat wyprowadzil sie z domu. Zawsze mial dla mnie czas, czesto go odwiedzalam (co drugi weekend spedzalam u niego).
Problematyczny byl jedynie okres kiedy tata mial "przyjaciolke". Nie bardzo ją lubilam, ona miala 3 lata mlodsza ode mnie corke, nie do konca sie dogadywalysmy. Tata mieszkal u nich, wiec weekendy spedzalam w obcym domu, musialam zyc wg ich regul no i o ile oboje starali sie nas obie traktowac fair, tj on nie udawal ojca tamtej dziewczynki, ta pani mojej mamy, to mnie bylo trudniej. Ostatecznie ciesze sie, ze sie rozstali.
Nie powiem zeby rodzice sie nie starali - bo prowali zminimalizowac to co w psychice dziecka i jego swiecie niszcczy rozwod. Ale nieco brzydkich wspomniem zostalo, takich jak momenty walki o mnie...
Na szczescie z czasem te uczucia nie sa tak dotkliwie bolesne, wspomnienia szarzeją... jest lepiej. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
agrafka gaduła
Dołączył: 04 Maj 2010 Posty: 305 Skąd: Pomorze
|
Wysłany: Czw 9 Wrz 2010, 21:53 Temat postu: |
|
|
Dzięki pracy miałam okazję poznać dwie bardzo specyficzne samotne matki. Nazwijmy je Kasia i Ania. Kasia ma 35 lat i córkę, Ania 34 lata syna i dwie córki. Obie są rozwiedzione. Wyglądają jak siostry. Mają długie blond włosy i ubierają się jak nastolatki. Często też jak nastolatki się wygłupiają (nawet wyglądają bardzo młodo), ale głupie nie są. Tylko jakoś źle sobie życie ułożyły. Obie pracują za najniższą krajową od kwietnia do października. Na zimę muszą szukać czegoś innego.
Kasia pochodzi ze znanej arystokratycznej rodziny, jej rodzeństwo jest bardzo dobrze ustawione. Ale Kasia wstydzi się ich prosić o pomoc. Chociaż nie wydaje mi się, żeby zostawiali ją w potrzebie. Straciła kawał życia, bo wolała za młodu pracować na czarno i nie chciała się uczyć. Myślała, że może liczyć na męża. Niestety mąż zdradzał ją na lewo i prawo. W końcu przejrzała na oczy i go zostawiła. Teraz żyje z dnia na dzień w ciaśniutkiej kawalerce i trudno jej jakiś pieniądz odłożyć.
Ani zbyt dobrze nie znam, gdyż zawodowo kontaktuje się z nami głównie Kasia. Wydaje się być dość beztroska, do pracy przychodzi w miniówkach ledwo zakrywających tyłek. Mieszka z córkami w hotelu socjalnym. Syn już chyba z nią nie mieszka. Nie wiem kim jest jej były mąż.
Dziewczyny są wręcz nierozłączne i takie podobne choć znają się góra 3 lata. _________________
http://wiesz-wiecej.pl/wesele.html |
|
Powrót do góry |
|
|
MissIndependent moderator
Dołączył: 05 Kwi 2008 Posty: 6409 Skąd: gliwice/zabrze
|
Wysłany: Pią 10 Wrz 2010, 15:21 Temat postu: |
|
|
Liziii napisał: | (swoja droga, jaki interes miala "babcia" w psuciu tej wiezi??). |
"babcia" w sensie matka mojego ojczyma?? ona zwyczajnie nigdy nie zaakceptowała ani mojej mamy, ani mnie i nigdy tego nie ukrywała, a potem było już z górki.
w sumie wydaje mi się, że stosunki moje tak z mamą, jak i z ojczymem trochę się poprawiły, może ociepliły, jak się wyprowadziłam. nie ma powodów do tarć ani nie jestem narażona na sytuacje, przez które mogłabym poczuć się nie na miejscu w tej rodzinie.
z ojcem nie mam żadnego kontaktu odkąd zrezygnowałam z alimentów i obecnie nie widzę szans na poprawę stosunków. kiedyś na forum napisałam, że po śmierci ojca mam odziedziczyć mieszkanie po dziadkach, ze taka była ich wola, choć mnie aż zaskakuje, skoro widziałam ich raz w życiu i napisałam to dość lekko i któraś z dziewczyn oburzyła się, że wygląda na to, ze śmierć rodzonego ojca mnie nie obchodzi i że jeszcze się z tego cieszę, że jak tak można... coś w ten deseń. ano można, bo choć jego śmierć by mnie nie ucieszyła to dbam o to mniej niż o zgon całkiem obcej mi osoby, którą pierwszy raz zobaczę na oczy w tv.
Liziii, strasznie Ci zazdroszczę, ale i cieszę się, że nigdy nie traktowałaś swojej siostry jak przyrodnią ja z początku też tak miałam, ale jak na scenę wkroczył mój ojciec to stosunki z moim bratem się ochłodziły i podejrzewam, że takie mocne zaznaczenie, że mamy różnych ojców w jego psychice, jak i różny sposób wychowania miały wielki wpływ na nasze relacje przez lata. jak się wyprowadziłam to i z nim stosunki się jakby poprawiły, więc pewnie nie będzie źle
mama i babcia uważają, ze powinnam ojcu wysłać zawiadomienie o ślubie. że w końcu to ojciec.... jassssne, już pędzę... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
eurosanit początkujący
Dołączył: 05 Kwi 2014 Posty: 1
|
|
Powrót do góry |
|
|
gaja_85 guru
Dołączył: 03 Lis 2010 Posty: 2188 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Sob 5 Kwi 2014, 14:51 Temat postu: |
|
|
eurosanit co to ma być?! _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
pluszak guru
Dołączył: 09 Lis 2011 Posty: 2162 Skąd: TRN
|
Wysłany: Sob 5 Kwi 2014, 15:33 Temat postu: |
|
|
nic nowego, durna reklama... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
annn maniak
Dołączył: 07 Sty 2012 Posty: 1883 Skąd: zawsze tam gdzie Ty :)
|
Wysłany: Sob 5 Kwi 2014, 23:41 Temat postu: |
|
|
Nawet się nie wysilił by jakkolwiek wplątać tą reklamę w jakąś odpowiedź. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
tomaszjawor10 początkujący
Dołączył: 08 Gru 2014 Posty: 5
|
Wysłany: Pon 8 Gru 2014, 14:59 Temat postu: |
|
|
Ja mam sąsiadów którzy wychowywali się bez ojca, bo był alkoholikiem, z którym się rozwiedli. Mieli przez to cięższe życie, ale udało im się wyjść na prostą i dobrze sobie radzą. |
|
Powrót do góry |
|
|
ewelinka89 moderator
Dołączył: 09 Mar 2011 Posty: 9831
|
Wysłany: Pon 8 Gru 2014, 15:54 Temat postu: |
|
|
tomaszjawor10 - Patrz na daty! Nie odświeżaj bezsensownie starych tematów.. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Zamknij
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Warszawa : Katowice : Kraków : Poznań : Wrocław : Łódź : Szczecin : Gdańsk : Toruń : Bydgoszcz : Częstochowa : Olsztyn : Rzeszów : Piła : Zielona Góra : Lublin : Kielce
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group |