Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Domi87 początkujący
Dołączył: 20 Lut 2012 Posty: 1
|
Wysłany: Czw 9 Sie 2012, 9:10 Temat postu: UWAGA NA SALON MORI LEE - WARSZAWA!!!! |
|
|
Witam wszystkie forumowiczki:)
W związku z sytuacją, która miała miejsce przed moim ślubem czuję się w obowiązku ostrzec wszystkie przyszłe panny młode przed salonem MORI LEE na Kijowskiej w Warszawie.
Wyobraźcie sobie, że 2 tygodnie przed ślubem idziecie na przymiarkę swojej wymarzonej sukni, zamówionej prawie 6 miesięcy wcześniej specjalnie dla Was i okazuje się, że jest ona co najmniej 2 rozmiary za duża, panie w salonie sugerują, że to Twoja wina bo tyle schudłaś (niekoniecznie w miły sposób), a ty wiesz, że to pomyłka salonu. Prosisz więc o pobranie z Ciebie miary. Okazuje się, że zamówiona sukienka powinna idealnie na Ciebie pasować - co w takim wypadku robi właścicielka salonu ślubnego, który się pomylił?
Wyzywa Cię i krzyczy na Ciebie przez słuchawkę (bo oczywiście nie ma czasu stawić się w salonie co zdecydowanie podkreśla: "nie będę na Panią tracić czasu, mamy wiele Panien Młodych", "co Pani myśli, że będę się do Pani dostosowywać")! !
Tak, to niestety możliwe i jest to prawdziwa historia.
I to wcale nie był koniec mojego koszmaru. Poprosiłam by Pani zaproponowała jakieś rozwiązanie w tej sytuacji. Dowiedziałam się, że przecież sukienka zostanie dopasowana i nie powinnam mieć jakichkolwiek pretensji. Dodałam, że sukienka typu"rybka", w oryginale z mocno dopasowanym gorsetem, specjalnie wyprofilowanymi fiszbinami na biust... zmniejszona o 2 rozmiary wzdłuż bocznych szwów nie jest w stanie zachować fasonu. Pani oburzona spytała sarkastycznie czy może chcę jeszcze jakiś rabat. Odpowiedziałam, że byłoby to jakieś rozwiązanie (na sprowadzenie nowej sukienki niestety zostało za mało czasu) i od tego momentu zrobiło się tylko gorzej, oto kilka cytatów z rozmowy, dodam, że wypowiedzianych BARDZO niemiłym tonem:
"miała Pani zbyt duże ambicje, zamówiła sobie drogą suknię, a teraz nie ma kasy by za nią zapłacić to szuka sposobu by ode mnie tę kasę wyłudzić"
"Pani wychodzi za mąż, a zachowuje się jak 15-latka"
"może Pani odstąpić sobie od umowy jak się Pani nie podoba, mnie to nie obchodzi"
"Nic Pani nie dopasujemy, ma Pani do wyboru: przyjść do salonu i odebrać sobie sukienkę w takim stanie w jakim jest, albo odstąpić od umowy i się z nami pożegnać"
Oczywiście Pani dobrze wiedziała, że odstąpić od umowy nie mogę, bo nie znajdę sukni (już było tylko 1,5 tygodnia). Sposób odzywania się do mnie
był po prostu chamski i prostacki, czułam się traktowana jak śmieć, którego trzeba się jak najszybciej pozbyć. Odpowiedziałam, że jak Pani będzie to tak dalej załatwiać i tak się do mnie odzywać, to przecież chyba nie myśli, że to w dobie internetu pozostanie bez echa. Wybierałam przecież salon z klasą po to, by wybór i przymiarki sukni były niesamowitym wspomnieniem. Teraz już Pani całkowicie nie trzymała języka na wodzy, wykrzyczała coś, że ją szantażuję, a ona się nie da, że za długo pracowała na opinię bym ja jej taką popsuła i rzuciła słuchawką.
Oczywiście pociekły mi łzy, bo nigdy nie czułam się tak poniżona i bezradna.
Po interwencji mojego narzeczonego Pani łaskawie zgodziła się, żeby sukienka była do mnie dopasowywana i żebym przyszła na przymiarkę za kilka dni. I czy to koniec?
Niestety NIE
Po przymiarce, gdzie sukienka była już zmniejszona do mnie, ale oczywiście, zgodnie z moimi przewidywaniami, nie wyglądało to dokładnie tak jak powinno (np. fiszbiny za szeroko rozstawione = spłaszczony dziwnie biust; marszczenia na brzuchu powstałe po zmianie kroju). Postawiona jednak na ostrzu noża narzekałam głośno na to wszystko, ale akceptowałam że sukienka lepiej wyglądać nie może. Pani krawcowa mi potakiwała. Wychodząc dodałam coś, że tego tak nie zostawię, ale że pani właścicielka (której oczywiście nie było) może to wszystko przemyśleć i zadzwonić jeszcze do mnie.
I zadzwoniła. Stanowczym tonem oznajmiła, że ona ma dosyć moich narzekań, ONA odstępuje od umowy i mogę sobie przyjść zabrać zadatek, a sukienki już na pewno nie mam. Na moje: nie może Pani odstąpić, powiedziała, że może bo tak jest w umowie i odstępuje. I odłożyła słuchawkę.
Tydzień przed ślubem bez sukienki. Wyobrażacie sobie?!
Oczywiście w umowie nie ma takiego zapisu (pytałam o poradę znajomych prawników) i gdyby nie to, że byłam już strzępkiem nerwów, wyglądałam chyba gorzej niż kiedykolwiek, a sukienkę mieć musiałam, to powinnam się odnieść do zapisów kodeksu cywilnego o skutkach niewykonania zobowiązań przy umowie wzajemnej. Według pani rzecznik praw konsumenta (do której oczywiście dzwoniłam), mogłam sobie pójść do dowolnego salonu, kupić dowolną sukienkę za dowolną kwotę, a Pani by musiała mi za tą sukienkę zapłacić.
No ale było tak, że narzeczony znów zadzwonił do Pani, jakoś ją przekonał. Miałam siedzieć cicho i grzecznie odebrać to co mi przygotowali. Na końcu podpisać kwit odbioru bez uwag.
Kończąc tą opowieść przepraszam, że tak się rozpisałam i zdaję sobie sprawę, że mało kto dobrnął do końca. Jednak obiecałam sobie, że tego tak nie zostawię, gdyż nawet najgorszemu wrogowi nie życzę takich stresów i przeżyć tuż przed chwilą, która ma być najpiękniejsza w życiu.
Proszę zastanówcie się dobrze zanim wybierzecie ten salon - czy choć oferują bardzo ładne suknie, to czy jak wystąpi jakiś problem dacie radę psychicznie przetrwać opryskliwość, niekompetencję i niedojrzałość pani właścicielki, czy na pewno będziecie miały co założyć na swój ślub i nie zostanie Wam występ w białej koszuli nocnej (ja już taką opcję widziałam w swoich koszmarach). I czy później przy odbiorze sukni kilka PLN rabatu wynagrodzi ten koszmar i defekty sukni, których nie da się poprawić.
Życzę udanych wyborów
Dominika |
|
Powrót do góry |
|
|
ruda_wiewiórka moderator
Dołączył: 01 Gru 2011 Posty: 12149 Skąd: Ze Stumilowego lasu :)
|
Wysłany: Czw 9 Sie 2012, 10:33 Temat postu: |
|
|
A jak sprawa się zakończyła Doszłyście z Panią kierownik do porozumienia jakiegoś?
Byłam w tym salonie raz i więcej nie pójdę, miałam wrażenie, że Panie na siłę chcą mi wcisnąć najdroższą sukienkę... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
polly uzależniony
Dołączył: 14 Paź 2010 Posty: 856 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Czw 9 Sie 2012, 10:38 Temat postu: |
|
|
w każdym razie gdyby mnie coś takiego spotkało, zrobiłabym tak, jak radziła rzecznika UOKiKu - poszłabym do jakiegoś megadrogiego salonu i wybrała coś gotowego, z przeróbkami na cito, a potem bym się z babskiem sądziła jakby było trzeba - odpuszczając daje się przyzwolenie na takie zachowania _________________
Ostatnio zmieniony przez polly dnia Wto 14 Sie 2012, 8:01, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
agattt moderator
Dołączył: 17 Lut 2011 Posty: 13577
|
Wysłany: Czw 9 Sie 2012, 10:42 Temat postu: |
|
|
polly napisał: |
ale że przezorny zawsze ubezpieczony wybrałam salon, w którym suknię można odebrać miesiąc przed a nie dwa tygodnie przed ślubem dopiero robi się przymiarkę | Ja miałam pierwszą przymiarkę 3 tyg przed ślubem, a suknię odebrałam 3 dni przed ślubem. I wszystko było idealnie.
Niestety, nie przewidzimy wszystkiego, co może się stać i zepsuć nam ten dzień. Choćbyśmy na rzęsach stanęli - od wczoraj wiem to niestety z wlasnego doświadczenia.
Domi bardzo współczuję Ci tej sytuacji
Na pewno pomimo wszystkiego w dniu ślubu wyglądałaś ślicznie _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
ewelajn moderator
Dołączył: 30 Sie 2011 Posty: 13532 Skąd: za 7 górami, za 7 lasami...
|
Wysłany: Czw 9 Sie 2012, 10:47 Temat postu: |
|
|
Ja tylko nie rozumiem dlaczego narzeczony uparł się na suknię z tamtego salonu ? Bo czasu zostało za mało ?
Tyle się płaci za suknie a takie jaja, jeszcze mówią,że PM na pęczki mają _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Justyna*** maniak
Dołączył: 13 Lis 2011 Posty: 1442
|
Wysłany: Czw 9 Sie 2012, 10:55 Temat postu: |
|
|
ewelajn napisał: | Ja tylko nie rozumiem dlaczego narzeczony uparł się na suknię z tamtego salonu ? Bo czasu zostało za mało ?
Tyle się płaci za suknie a takie jaja, jeszcze mówią,że PM na pęczki mają |
Bo mówiąc szczerze w Warszawie to mają
Trudno tak latać na ostatnią chwilę i szukać kiecki na siłę, żeby coś było. Zwłaszcza jak jest się kapryśnym i niezdecydowanym.
Pewnie bym myślała, że to jakaś antyreklama konkurencji, gdyby nie to, że o "wybrykach" warszawskich salonów sukien ślubnych nasłuchałam się o bliskich mi panien młodych. Zmora po prostu. |
|
Powrót do góry |
|
|
polly uzależniony
Dołączył: 14 Paź 2010 Posty: 856 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Czw 9 Sie 2012, 12:14 Temat postu: |
|
|
agattt napisał: | Ja miałam pierwszą przymiarkę 3 tyg przed ślubem, a suknię odebrałam 3 dni przed ślubem. I wszystko było idealnie. |
wiem, pamiętam
dla mnie byłoby to nie do zniesienia - z uwagi na takie historie jak ta powyżej _________________
Ostatnio zmieniony przez polly dnia Wto 14 Sie 2012, 8:01, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
serduszkox guru
Dołączył: 15 Maj 2011 Posty: 6453
|
Wysłany: Czw 9 Sie 2012, 12:39 Temat postu: |
|
|
Współczuję takiej sytuacji, choć dziwię się,że postawiłaś tylko na obsmarowanie tej pani w internecie.
Ja na pewno nie zostawiłabym tak tej sprawy i nawet weszłabym na drogę sądową aby wywalczyc swoje.
Tak jak napisała Polly, olejesz to a tym samym dajesz im pozwolenie na takie traktowanie klientów. _________________ Pewności nie ma, ale jest szansa.. |
|
Powrót do góry |
|
|
shadow's wife guru
Dołączył: 15 Maj 2011 Posty: 10413 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sro 5 Wrz 2012, 22:21 Temat postu: |
|
|
Jak widać nie jestem osamotniona. I ja się od długiego czasu zbierałam żeby napisać kilka słów o obsłudze w tym salonie. Tam kupiłam swoją suknię, szanowne panie potraktowały mnie i moją mamę mniej więcej tak samo jak Dominikę.
Przy kupowaniu sukni, umówiłam się z panią, że obetną mi kilka warstw tiulu i swobodnie będę mogła założyć halkę z kołem, wtedy suknia będzie i wygodna i będzie wyglądała tak jak chciałam... Ale to było w listopadzie 2011
Podejście zmieniło się jak przyszedł czas na pierwszą przymiarkę, dodam że suknię miałam już w 100% opłaconą.
Zaczęło się od tego, że umówiły się ze mną na przymiarkę na 18 (o 19 zamykały salon). Założyłam suknię, stanęłam na podeście i pani krawcowa zaczęła mi na surowo skracać suknię. W tym czasie (przez pół godziny...) druga pani wciskała mi perfidnie biżuterię mimo iż dawałam jej do zrozumienia, że nie jestem zainteresowana. Była widocznie poirytowana, że nie mam biustonosza i biżuterii na 1szą przymiarkę, mimo że wcześniej powiedziała, że muszę mieć tylko buty a resztę potem mogę przynieść. W tym samym momencie dowiedziałam się, że jest to moja pierwsza i ostatnia przymiarka Troszkę byłam zszokowana, bo co gdyby mi się np. nie podobało, byłaby za mała/duża Ale ok, odbiór sukni miałam na tydzień przed ślubem i wtedy też ostateczne poprawki.
Po tych 30 minutach panie stwierdziły, że czas się zbierać, przymiarka dochodzi końca i zamykają salon. Nie miałam czasu się zastanowić czy chcę suknię z halką czy też bez, chciałam się oswoić z suknią, pochodzić w niej etc. ale szanowne panie stukały w tarczę zegarka i mówiły co chwilę 'która na osi, zaraz kończymy?'. Koniec końców pani krawcowa oburzyła się informacją o tym, że chcę cokolwiek obcinać i zwężać, że nie ma takie opcji, choć pół roku wcześniej wszystko było do ugadania Będzie dużo tiulu bez halki albo dużo tiulu z halką Gotowało się we mnie, miałam ochotę usiąść i ryczeć, serio...
Przymiarka skończyła się o 18.45, pani krawcowa zdążyła mi obciąć suknię, druga pani pokazać kilka par kolczyków, bransoletki i inne-nie mogłam się skupić na sukni bo one coś ciągle ode mnie chciały, rozebrałam się z sukni, ubrałam w swoje ciuchy i wyszłam. Masakra...
Teraz jak to piszę, to tak tego nie przeżywam, ale jak wróciłam z przymiarki to ryczałam cały wieczór.
Na następny dzień poprosiłam mamę żeby zadzwoniła do pani o 11 (?) jak tylko otworzą salon i poprosiła o odwołanie szycia halki, bo stwierdziłam, że suknia z halką będzie za szeroka, trudno wolałam żeby mi dotykała nóg niż miałabym chodzić w większej niż chciałam sukni... No i mama zadzwoniła (bo ja bym zaraz zaczęła wrzeszczeć i ryczeć nie nadaję się do polubownego załatwiania spraw...). Pani stwierdziła, że nie ma dla niej (mojej mamy) czasu, że nie będzie z nią rozmawiać bo ma teraz odbiór sukni. Mama poprosiła więc drugą panią do telefonu, ona stwierdziła, że odwołanie halki jest niemożliwe, że zamówienie już poszło i się wszystko szyje. Ja się pytam cholera kiedy? W nocy, krasnoludki uszyły już Mama się zdenerwowała, powiedziała że rezygnujemy i już, że chcemy zwrotu kasy i nie chcemy żadnej halki. Pani powiedziała, że w takim razie przepada nam 50% kasy za halkę. Bo co, zamówienie poszło wczoraj o 18.45 i przy otwarciu salonu nie można tego odwołać? Mama poprosiła nr tel do właścicielki, ta powiedziała, że ok, oddadzą nam całą kwotę a halkę ona i tak sprzeda...
Panie przez telefon były bardzo, bardzo nieprzyjemne, chamskie i podnosiły głos. Nie sądziłam, że zostanę tak potraktowana, jak intruz. No ale cóż...
Mam nadzieję, że będziecie miały przyjemniejsze doświadczenia z przymiarek i poprawek sukni ślubnej niż ja, oby tez czas kojarzył Wam się jak najmilej a nie jak mi z nerwami, łzami i żalem...
Po swoich doświadczeniach NIE POLECAM ŻADNEJ Z WAS TEGO SALONU. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Justyna*** maniak
Dołączył: 13 Lis 2011 Posty: 1442
|
Wysłany: Czw 6 Wrz 2012, 7:48 Temat postu: |
|
|
Dziewczyny, nigdy przenigdy nie wnoście w całości opłaty za usługę, której w momencie opłaty nie wykonano w całości. Jeśli usługodawca domaga się w tym momencie całości pieniędzy to od razu niech Wam się świeci czerwona lampka alarmowa. To zwykłe oszustwo. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Zamknij
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Warszawa : Katowice : Kraków : Poznań : Wrocław : Łódź : Szczecin : Gdańsk : Toruń : Bydgoszcz : Częstochowa : Olsztyn : Rzeszów : Piła : Zielona Góra : Lublin : Kielce
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group |