Ślub-Wesele.pl - odwiedź nasz portal ! Fryzury ślubne 2016 Komis ślubny Baza firm Życzenia ślubne :: Portal dla nowoczesnych rodziców - AchTeDzieciaki.pl

Forum ślubne Ślub-Wesele.pl

Nieciekawa sytuacja z jego rodzicami...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ślubne :: strona główna -> Pomarudzić dobra rzecz…
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wiezahanoi
kandydat
kandydat


Dołączył: 30 Cze 2011
Posty: 35
Skąd: z nienacka ;) Poznań + Luboń

PostWysłany: Sro 17 Sie 2011, 17:27    Temat postu: Nieciekawa sytuacja z jego rodzicami... Odpowiedz z cytatem

Drogie forumowiczki, mam straszny mętlik w głowie, muszę się z kimś podzielić. Będzie bardzo długo, ale to niezbędne dla pełniejszego obrazu sytuacji.

Mój facet na studia przeprowadzał się do miasto oddalonego od domu o 250 km. Tu się poznaliśmy (ja mam do tego miasta 15 km, codziennie dojeżdżam), tu on znalazł też pracę i w efekcie do domu jeździ co 1 – 2 miesiące. Czasem jeżdżę z nim, ale wiadomo – muszę mieć przynajmniej 3 dni pod rząd wolne, więc to rzadko się zdarza.

Miesiąc temu z racji urlopu w pracy i wakacji od uczelni pojechaliśmy do niego. Atmosfera była mówiąc delikatnie dziwna – bliska osoba z rodziny była w stanie krytycznym i pogarszającym się z dnia na dzień. Wszystkie rozmowy zawsze w końcu skupiały się na tej osobie – niby zrozumiałe, ale też ile można. Wolałam więc siedzieć cicho i się nie odzywać – raz, że tej osoby nie znam a dwa – byłam przerażona tym, że rodzice lubego już zastanawiali się jak dojechać na pogrzeb i inne takie sprawy (jak na złość ta osoba nadal żyje...), więc po prostu „zatykało mnie” ze zdumienia jak można grzebać żyjącą osobę.

Po powrocie luby wyznał mi, że jest mu przykro, bo jego rodzice byli bardzo smutni i to z mojego powodu. Dlaczego? Bo siedziałam taka cichutka jakby wystraszona i nic się nie odzywałam i oni pewnie bardzo się martwią, że między mną a nimi będzie się kiepsko układać w przyszłości i może będę jakoś utrudniała przyszłe wizyty czy coś.
Do tego mój ukochany dodał, że dopóki ja nie poczuję się u jego rodziców swobodnie i nie będę rozmowna, otwarta i takie tam to nie może być mowy o żadnym planowaniu ślubu.

Zatkało mnie po raz wtóry. Zwłaszcza, że dotychczas wszystkie moje wizyty u nich były bardzo sympatyczne.

W końcu wysunęłam jakieś argumenty na swoją obronę:
Przede wszystkim – jestem Z NATURY mało rozmowna i nie mam ani trochę tendencji do paplania sama z siebie o wszystkim a tym bardziej do plotkowania. Wiadomo – jak mi temat pasuje to zawsze podejmę dyskusję, ale niepytana się raczej nie odzywam. I ukochany bardzo dobrze o tym wie – też tak ma, więc raczej mnie rozumie. Zdeklarowani ścisłowcy język

Po drugie – uważam, że to gospodarze powinni raczej zainicjować i pokierować rozmowę z hmmmm „gośćmi”, zapytać o coś. A tymczasem czułam się zaszczuta tematem pogrzebu i wydawania ciała ze szpitala... brrrrrr... W efekcie przerażona marzyłam tylko, żeby uciec z tego domu.

I po trzecie – najważniejsze. Zapytałam lubego, że skoro nie mamy zamiaru w przyszłości mieszkać ani z moimi ani tym bardziej z jego rodzicami, to dlaczego uzasadnia NASZĄ przyszłość i NASZĄ decyzję o ślubie od tego, jak ja się dogaduję z jego, a on z moimi rodzicami? Owszem, cieszę się, że tak ich szanuje i mu bardzo mocno podkreśliłam, że to doceniam. Ale po kiego grzyba ma to być wyznacznikiem tego, czy możemy zacząć przygotowywać ślub?

I zapytałam jeszcze co w sytuacji, jeżeli ja oprócz studiów dziennych od października będę pracowała przez wszystkie weekendy i nie będę mogła przez cały rok jego rodziców odwiedzić? (A taka sytuacja jest w tej chwili BARDZO prawdopodobna) Czy w takim wypadku nasze plany również muszą zostać przesunięte o rok (mieliśmy zamiar się pobrać zaraz jak skończę magisterkę – w połowie roku 2013, więc za rok nie zostanie już dużo czasu na budowanie relacji z przyszłymi teściami i dopiero wtedy rozpoczęcie przygotowań).
Luby stwierdził, że teraz nie wiemy jak będzie faktycznie i poczekajmy trochę z jakąkolwiek decyzją.

Od tego czasu minął już miesiąc. Temat ślubu zniknął jak kamfora. Nie pokłóciliśmy się, nic z tych rzeczy. Po prostu nie rozmawiamy o tym. Luby właśnie wraca z kolejnej wizyty w domu – tym razem samotnej. Najbliższy tydzień spędzimy razem na wakacjach i będziemy mieli okazję porozmawiać w spokoju, a ja mam w głowie coraz większy bałagan. Nie wiem czy przyjmuję dobre argumenty.

Proszę napiszcie mi co o tym wszystkim myślicie. Bo ja już sama nie wiem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Kaczunia186
gaduła
gaduła


Dołączył: 20 Cze 2011
Posty: 255

PostWysłany: Sro 17 Sie 2011, 17:45    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

wiezahanoi ja także uważam, że to gospodarze (z grzeczności) powinni zainicjować tematy. Ja też nie jestem osobą jakoś szczególnie rozgadaną, nie lubię odzywać się nieproszona. Tym bardziej w takiej sytuacji .... Ciężko wyobrazić mi sobie, żeby w w momencie, gdy rodzina "grzebie" w myślach bliską osobą zaczynać jakiś inny temat ni z gruszki, ni z pietruszki. Mogłoby to zostać uznane za brak szacunku i do osoby "grzebanej" (sorki za głupie określenie) i do uczuć rodziny. Dlatego nie uważam, abyś zachowała się niegrzecznie podczas wizyty u lubego. Rozumiem też trochę odczucia Twojego faceta - chciałby aby relacje między Tobą, a jego rodziną były jak najlepsze. Moim zdaniem czas pokaże jak będzie i wszystko naturalnie się wyklaruje. Szkoda tylko, że w najbliższym czasie wizyt u rodziców Twojego faceta raczej nie przewidujesz - przedłuży to tylko niepewność Twoją, Twojego faceta i wszystkich zainteresowanych.
_________________
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
agattt
moderator
moderator


Dołączył: 17 Lut 2011
Posty: 13577

PostWysłany: Sro 17 Sie 2011, 18:30    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Znamy tylko Twoją wersję wydarzeń, ale również wydaje mi się, że Twój luby jest troszkę przewrażliwiony. Wasze odwiedziny zdarzyły się w nietrafionym momencie, wszyscy myśleli tylko o jednym i trudno rozpocząć jakikolwiek weselszy temat nie urażając nikogo. Mogło by im się zrobić przykro gdybym zamartwiała się na temat zdrowia umierającej osoby a ktoś obok zaczął nagle opowiadać o zakupach, kosmetykach, wakacjach itp.
Ponadto uważam, że nie jesteś zabawiaczem i organizatorem czasu wolnego, żeby zagadywać wszystkich i zaczynać rozmowę. Rodzice Lubego również mogli starać się umilić Ci pobyt, żebyś się u nich dobrze czuła.
Także moim zdaniem nie masz co mieć jakiś większych wyrzutów sumienia co do Twojej wizyty u nich.

A to co mówi Twój Luby na temat ślubu? Trochę to dziwne wg mnie. To nie jego rodzice mają sobie z Tobą układać życie. I ja bym ten temat poruszyła z nim. Powiedziałabym, że zabolało mnie stwierdzenie, ze dopóki rodzice Cię nie polubią to ślubu nie będzie. Brzmi to trochę szczeniacko moim zdaniem.
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
wiezahanoi
kandydat
kandydat


Dołączył: 30 Cze 2011
Posty: 35
Skąd: z nienacka ;) Poznań + Luboń

PostWysłany: Sro 17 Sie 2011, 18:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kaczunia186 kwestia odwiedzin w ciągu roku to sprawa otwarta, nie jestem pewna na 100% czy wszystkie weekendy będę pracowała. Powiedziałam w ten sposób czysto hipotetycznie - co dalej w tak skrajnej sytuacji, bo wykluczyć też jej nie można?

agattt właśnie trafiasz w sedno sprawy - tłumaczyłam mu, że i tak będziemy mieszkać w "bezpiecznej odległości język" od naszych rodziców i to nie z nimi bierzemy ślub więc nie rozumiem dlaczego miesza te kwestie.
Wygląda na pierwszy rzut oka szczeniacko - ale to jest to o czym pisała Kaczunia - on po prostu chce, żeby te relacje były jak najlepsze, bardzo szanuje swoich i moich rodziców.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
agattt
moderator
moderator


Dołączył: 17 Lut 2011
Posty: 13577

PostWysłany: Sro 17 Sie 2011, 19:09    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

wiezahanoi napisał:

Wygląda na pierwszy rzut oka szczeniacko - ale to jest to o czym pisała Kaczunia - on po prostu chce, żeby te relacje były jak najlepsze, bardzo szanuje swoich i moich rodziców.

Ja to jestem wredota i jakby mi tak powiedział to bym od razu wypaliła, że szuka wymówek, zeby się nie żenić język

Bardzo doceniam szacunek do rodziców, troskę o dobre relacje. Ale zapytaj go co on zrobił, żeby Twoje relacje z jego rodzicami były jak najlepsze? Na razie wymaga tylko od Ciebie, od siebie i od nich już nie za bardzo.
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Dzwoneczek
maniak
maniak


Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 1470
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 18 Sie 2011, 13:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Też wychodzę z założenia, że to "gospodarze" powinni zacząć rozmowę... Osobiście też jest z tych co to jak nie ma jakiegoś wspólnego tematu to nie proszona się nie odzywam.
Dziwi mnie podejście twojego faceta..... Rozumiem to, że chce żeby wasze relacje z rodzicami był jak najlepsze ( kto by nie chciał ?) Ale, żeby od tego wszystko uzależniać?! Shocked Zapytałabym go czy on szuka dla siebie żony, czy może bardziej szuka synowej, która będzie się podobać rodzicom?! Na twoim miejscu w czasie tego wolnego zdecydowanie poruszyła ten temat, aby sobie wszystko wytłumaczyć
_________________


Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Karolina1984
guru
guru


Dołączył: 31 Lip 2011
Posty: 6034

PostWysłany: Czw 18 Sie 2011, 14:13    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

mi się wydaje,że jest za bardzo uzależniony od rodziców.

ja zamieszkałam z narzeczonym 3 lata temu w domu jego rodziców- już gdzieś wcześniej pisałąm,że mamy wszystko oddzielnie, więc z tym problemów nie ma.

Jego mama mnie nie lubi, bo mamy zupełnie odmienne spojrzenie na życie i inne dążenia. jego ojciec mnie w miarę akceptuje. Jego siostra- obojętnie się do mnie odnosi. Brat mnie wręcz nienawidzi. Niejedna awantura była między nimi z mojego powodu.

I jakoś żyjemy.

więc nie rozumiem stanowiska Twojego chłopaka
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ślubne :: strona główna -> Pomarudzić dobra rzecz… Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Zamknij

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.

Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki.



Warszawa : Katowice : Kraków : Poznań : Wrocław : Łódź : Szczecin : Gdańsk : Toruń : Bydgoszcz : Częstochowa : Olsztyn : Rzeszów : Piła : Zielona Góra : Lublin : Kielce

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group