Życiowy wątek finansowy

[straszna_dama]

Nie wiem czy to jest dobre miejsce na ten temat, dotyczy jednak w dużej mierze przygotowań ślubnych, dlatego pozwalam sobie założyć go tutaj.
Była mowa o życiu i finansach w różnych miastach, o studentach, pracy, wynajmowanych i utrzymywanych mieszkaniach, codziennych wydatkach.
Było też o tym, że żadne miasto nie ma wspólnego mianownika i statystyczna średnia zarobków nijak ma się do rzeczywistości.
Nie zgodzę się jednak, że w Warszawie od razu łatwiej o pracę niż w mniejszym mieście, bo tutaj analogicznie jest więcej ludzi i nie dla każdego będzie zatrudnienie nawet w zwykłej restauracji KFC.
Natomiast wszystkich narzekających na nasze zachowanie, marudzenie i brak obycia serdecznie zapraszam do naszego miasta - może zamiast wierzyć stereotypom przekonacie się jacy jesteśmy i jak żyjemy naprawdę.
_________________

[metka]

Damo, chyba za bardzo się tym wątkiem przejęłaś plus jest taki, że teraz tamten wątek w końcu zacznie być poruszany na właściwy temat.

Wiesz, to jest tak samo, jak ja bym poruszyła temat życia tutaj u siebie, a w Londynie. Nie ma sensu porównywać, bo w każdym miejscu jest inaczej. Inny rynek, inne zapotrzebowania etc. To, co u mnie jest na porządku dziennym, w Londynie nie miałoby raczej prawa bytu, a przynajmniej w praktyce

Mam znajomych w Warszawie. Młodszych, starszych. Jednym wiedzie się lepiej, drugim gorzej. Widzę, jak jedni z nich dają sobie radę. Nie wiem, czy np. na Śląsku powodziłoby im się równie dobrze. Nie wiem, bo zanim zaczęli pracować, już mieszkali w stolicy, więc nie mam odniesienia. Inni z kolei wyjechali do Krakowa, bo tam znaleźli to, czego szukali w życiu zawodowym.

To jest też tak, że każdy patrzy na pewne sprawy z własnej perspektywy. Rynek PR w moim rodzinnym mieście, które jest jednym z większych w Polsce, tak naprawdę dopiero raczkuje, w stolicy kwitnie. Zatem jestem namawiana, by właśnie w W-wie spróbować. Bo wyższe zarobki, bo to i tamto. Więc sama widzisz, że tkwi w ludziach głębokie przekonanie, że jeśli Warszawa to duże pieniądze, powodzenie i wszystko, co się z tym wiąże. Nie od dziś się mówi, że jeśli ktoś chce robić karierę, to uderza w stolicę. Książki, filmy opowiadające o historiach muzyków, aktorów, tancerzy, którzy za pieniędzmi i sławą wyjechali do stolicy, czy każdego większego miasta, bo tam łatwiej, niż w mniejszych miastach, miasteczkach czy wsiach.

Ja się osobom z małych miejscowości nie dziwię, że myślą tak a nie inaczej. Bo czytając ogólnodostępne statystki, można odnieść takie a nie inne wrażenie, nierzadko mylne i daleko odbiegające niejednokrotnie od rzeczywistości przeciętnego mieszkańca.
_________________

[Juliette]

Nie tylko statystyka pokazuje, że w Warszawie najłatwiej jest o pracę, ale również ludzkie doświadczenia. Dlaczego tyle osób przyjeżdża do stolicy? Przecież nie dlatego, że u nich nie ma problemu z pracą. Nikt rozsądny chyba nie sądzi, że jak tylko stanie na warszawskiej ziemi to z nieba posypią mu się oferty pracy. Oczywiście, że wszędzie o miejsce pracy trzeba walczyć, ale to właśnie w Warszawie ta walka jest najbardziej skuteczna. Podam Ci bardzo prosty przykład. Co jakiś czas z ciekawości przeglądam oferty pracy w różnych polskich miastach, podam to jako przykład portal gazetapraca.pl:
Warszawa - 2800 ofert
Lublin - 104
Kraków - 372
Gdańsk - 164
Poznań - 480
Wrocław - 777
Łódź - 272

Może znowu powiesz "liczby, statystyki", ale za tymi liczbami kryją się realne miejsca pracy, które czekają na potencjalnych pracowników. Mówiłaś, również o tym, że w Warszawie jest więcej osób, więc te liczby nie mówią wszystkiego, ale Warszawa nie jest tak dużo liczniejsza od Krakowa czy Łodzi, a różnica w liczbie ofert pracy to jest przepaść, a wymieniłam tylko kilka dużych polskich miast, a większość Polaków mieszka w małych miastach i mieścinach.
Ja mam różne doświadczenia - wychowałam się i do matury mieszkałam w miasteczku 20 tysięcznym na zachodzie Polski, teraz mieszkam w Lublinie, ale też bardzo często bywam w Radomiu. Naprawdę mam duże spektrum naocznych obserwacji. Nie chciałabym Cię szufladkować, ale wydaje mi się, że ty całe życie mieszkasz w Warszawie - jeżeli się mylę to przepraszam. Ale ludzi mają tendencje to stwierdzania "wszędzie dobrze gdzie nas nie ma". Ja wcale nie idealizuje Warszawy. Ale każdy człowiek musi przyznać, że ona daje dużo większe możliwości niż inne polskie miasta. Tak jak mówi Metka - jej branża w Polsce raczkuje, ale w Warszawie ze swoim doświadczeniem na pewno dostałaby lepsze oferty pracy niż np. w Katowicach.

Sami planujemy się do Warszawy w najbliższych latach przeprowadzi i wcale nie przeraża mnie, że za 500 tys. zł w Lublinie miałabym 200 m dom, a w Warszawie wystarczy to na 60 m mieszkanko. Po prostu widzę jak traktuje się osoby wykształcone tutaj, jak koledzy - prawnicy mojego narzeczonego wykładają towar w marketach, albo są kelnerami, a ile dla prawników jest ofert pracy w stolicy. Nie mówiąc już o tym ile zarobiłby jako radca prawny (jak się dostanie ) w Warszawie, a ile w Lublinie czy Olsztynie.

Można by na ten temat rozprawiać bez końca. Nie twierdzę, że w Warszawie żyje się łatwo, ale łatwiej niż gdzie indziej.
_________________

[Liziii]

Ja sie (niestety?) zgodze z dziewczynami.. Mieszkalam 4 lata w Warszawie i mimo ze to jest naprawde krotki okres czasu, to jednak gdy tylko szukalam pracy to ją znajdowałam. I pracowalam w KFC (wcale nie bylo tak trudno o zatrudnienie) i jako niania. Prawdą jest ze jak chcialam opiekowac sie dzickiem to moglam przebierac w ofertach i wybrac taką ktora będzie mi pasowała W Radomiu np byloby to ciezkie do wykonania a juz napewno nie za takie pieniądze jak w Warszawie.
Inna sprawa ze utrzymanie się w Radomiu jest troche tansze niz w Warszawie, choc ceny produktow mamy te same.. Moze inną kwestią jest czynsz czy koszty paliwa (bo Radom jest duzo mniejszy).
Obecnie rozglądam się powoli za pracą i poki co, najlepszą ofertą było 7zł/godz netto ale na umowe-zlecenie. Wiec czy ja wiem czy to tak w porzadku? Fakt, poki co wyksztalcenie mam srednie bo pracy mgr nie napisalam.. ale mimo wszystko.. co to jest to 7zł?
_________________

[ruda87]

ja jestem z mniejszej miejscowości i powiem Wam, że u mnie na pracę nie mam co liczyć. Jak chodzę po swojej wiosce, to przewijają mi się koleżanki z gimnazjum tylko na przemian w 'lewiatanie' czy pobliskim oddziale 'skoku stefczyka' na posadach kasjerek Z jednej strony mają jakąś pracę, jakieś pieniądze -- w odróżnieniu ode mnie bezrobotnej na dziennych studiach -- ale na nic innego tu liczyć nie można.

Większość ludzi ode mnie jednak ucieka do Krk albo tam po prostu dojeżdża do pracy codziennie, tak jak ja na uczelnię. Duże miasta są jednak pod względem ilości miejsc pracy lepsze - nigdzie indziej nie ma szans się dorobić.
Ha - ale jest jeszcze jedna ważna kwestia. Ofert pracy w dużych miastach jest od cholery, ale żeby znaleźć coś dla siebie, to też jest sztuka. Mój A. do niedawna własnie szukał i powiem Wam, że to była droga przez mękę. Tak z 50% ogłoszeń to firmy czy agencje robiące po prostu ludzi w buca, praca na samej prowizji bez żadnej podstawy a często wymagające jeszcze własnego wkładu na początek bez żadnej szansy na to, by po jakimś czasie wyjśc na swoje. Często jest tak, że firmy co miesiąc zatrudniają grupę nowych frajerów żeby np. zdobyli jakąś bazę klientów a że po miesiącu nie bardzo jest się w stanie coś poważnego rozkręcić - wywalają. A to, jak się jest spłukanym, prowadzi tylko do długów i można wpaść w niezłe (za przeproszeniem) gówno.

Wniosek mam taki, że faktycznie im większa mieścina, tym więcej ofert pracy, ale niekoniecznie dobrej i uczciwej.

Mam jeszcze słowo do Juliette - Twój Narzeczony to prawnik - mówisz, że na wiosce nie zarobi tyle co w mieście - ale chyba jednak jest na odwrót, bo w miastach prawników czy radców prawnych jest jak mrówek - a jak otworzy się gdzieś w mniejszej mieścinie, to będzie miał mniejszą konkurencje i może zarabiać większą kasę. W Krk w co drugiej kałuży leżą ulotki 'radca udzieli porady prawnej - już od 9.99zł' Niestety.... Mój A. tez jest po prawie, szukał w zawodzie, troche porobił, ale ta perspektywa Go strasznie osłabiła i zajął się inną branżą (gdzie też de fact prawo mu się b. przydaje, ale stricte to jednak nie to) i teraz jest ok, ale minęły prawie 3 lata odkąd skończył studia

Mam nadzieję, że Twojemu się poszczęści w szeroko pojętej drodze zawodowej

[Smużka]

W moim zawodzie jest dokładnie odwrotnie.
Warszawa to jest z kilku miast w PL, w których jest ten kierunek studiów (weterynaria). Ludzie zjeżdżają się tu z całego kraju i zwykle zostają już.
W rezultacie lecznic jest na pęczki, w każdej z nich zarabia się tragicznie mało.. Prawie wszędzie na czarno, a jesli umowa to też w połowie lewa.. Jak się nie zgodzisz, to żegnaj, co roku pojawia się 150 absolwentów i każdy na takie warunki poleci. Przykre.
Na wsi wet zarabia więcej.

Mój narzeczony bardzo chce uciec z W-wy.
Ale ja się strasznie boję, że w małej miejscowości nie uda nam sie utrzymać... a już nie mówię o dobrych szkołach dla dzieci itd.

W W-wie mogę sobie dorobić na strzyżeniach psów.
Faktycznie rynek jest świetny. Szkoda, że mogę to robić głównie na czarno, bo praktycznie żadna z lecznic, w których strzygę nie jest zainteresowana jakąkolwiek legalną formę współpracy.
Strasznie mnie to irytuje, bo nawet gdy mam pieniądze, to mam je tylko fizycznie.. ale nie mam żadnej zdolności kredytowej, aż boję się myslec o emeryturze.

Ale np. mojemu bratu powodzi się świetnie - Kończy właśnie ekonomię, pracuje w banku. Juz jako student zarabia 5 tys (przy moim 1600 po skończeniu wyższej uczelni)!

Ceny sal weselnych w okolicach W-wy też są koszmarne.
Niektóre są tego warte, ale inne absolutnie nie!
Ostatnio widziałam salę w prowizorycznym namiocie - za 220-260zł/os.
_________________
Ślub cywilny

Ślub kościelny

[..::Nati::..]

[ewqa04]

Smużko nie będe się wypowiadać o zarobkach w W-wie, bo tam nie mieszkam.
Ale jeśli chcesz to zapraszam w mój region. Chyba najwięcej ogłoszeń o pracę jest w Powiatowych Weterynariach (och, nie pamiętam jak nazywa się to miejsce). Jest to praca legalna, urzędowa, ze wszystkimi plusami i minusami tej sytuacji.
Moja koleżanka skończyła wet 2 lata temu, na dzień dobry dostała 1800 na rękę, do tego praca w prywatnej przychodni, więc ma nieźle. Dla porównania - ja po 8 latach, z wyższym wykształceniem (skończyłam UMCS) i studiach podyplomowych (na UJ) mam 1600 na rękę.

Dodam jeszcze, że w naszej msc nie mamy teraz wet i strasznie go brakuje. Więc może rozważysz przeprowadzkę na prowincję

[leila]

ja mieszkam w małym miescie ale nie przeniosłabym sie do Warszawy, za daleko .mysle o duzym mieście w moim regionie
_________________
szczęścia i miłości,fortuny

[MissIndependent]