Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Juliette guru
Dołączył: 05 Gru 2008 Posty: 2929
|
Wysłany: Czw 8 Kwi 2010, 18:28 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Moi dziadkowie też już są ze sobą ponad pół wieku,ale jest to doskonały przykład małżeństwa gdzie kobieta robi za męża wszystko. Wiem,że troszku dziadek schorowany (cukrzyce ma) i nie zawsze jest w stanie wszystko zrobić,no ale bez przesady. A gdzie tam czułe słówka,czy spojrzenia. Jedynie co to czule sobie dogryzają ;D |
Jakbym widziała dziadków mojego K., nawet choroba ta sama
Ewqa, pięknie powiedziane.
Ja zupełnie nie biorę pod uwagę rozwodu. Motylki w brzuchu szybko przeminęły, ale nigdy nie zabrakło wzajemnej czułości. Pojawiła się prawdziwa przyjaźń i ogromna zażyłość. Nawet jak wychodzę na dół do sklepu to żegnamy się buziaczkami jakbyśmy cały dzień nie mieli się widzieć Zawsze mamy o czym ze sobą rozmawiać i chce nam się ciągle spędzać czas razem. I według mnie to jest właśnie miłość, a motylki to tylko zakochanie. I wiem, że do rozwodu nie dojdzie Oboje nie poddajemy się i nawet w najgorszych chwilach będziemy o siebie walczyć, bo tak się kocha tylko raz w życiu. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
ewqa04 guru
Dołączył: 17 Sty 2010 Posty: 4995
|
Wysłany: Czw 8 Kwi 2010, 18:38 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z Toba Juliette.
Kiedy zdecydowaliśmy sie na ślub - jasno sobie powiedzieliśmy, że żadne z nas nie akceptuje rozwodu.
Ja wiem, że los bywa przewrotny.
Wiem, że Kociątko czy Dama wiele już przeżyły i może jestem naiwna wierząc, że to co nas łączy jest tak silne, że wystarczy na zawsze. I wiecie, chciałabym taka naiwna pozostać. Jak najdłużej. |
|
Powrót do góry |
|
|
Justyś:) maniak
Dołączył: 26 Lip 2009 Posty: 1754 Skąd: Ruda śląska
|
Wysłany: Czw 8 Kwi 2010, 19:08 Temat postu: |
|
|
Miłość to nie tylko czułe słowa i ciepłe spojrzenia, miłość to oddanie, nie siedzenie i zastanawianie się co będzie za 10 lat, miłość trzeba pielęgnować każdego dnia, trzeba dawać ukochanej osobie to czego samemu się pragnie, dbać, troszczyć się, być razem na dobre i na złe.Wspólne rozwiązywanie problemów wymaga kompromisów i czasem długich godzin spędzanych na rozmowach z partnerem, ale na tym to polega, trzeba rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać.W miłości trzeba być zdecydowanym, a najważniejsze w miłości jest szczęście ukochanej osoby i to by przejść przez życie razem, trzymając się za ręce i patrząc w tym samym kierunku. _________________
(...) żadne serce nie cierpiało nigdy, gdy sięgało po swoje marzenia... |
|
Powrót do góry |
|
|
MissIndependent moderator
Dołączył: 05 Kwi 2008 Posty: 6409 Skąd: gliwice/zabrze
|
Wysłany: Czw 8 Kwi 2010, 20:46 Temat postu: |
|
|
ewqa04 napisał: | I wiecie, chciałabym taka naiwna pozostać. Jak najdłużej. |
nie Ty jedna ale ja wiem, że są rzeczy, które mogłyby automatycznie zakończyć moje małżeństwo. rzeczy, które, jesliby się wydarzyły, nie zostałyby odpuszczone i które być może doprowadziłyby do rozwodu. małżeństwo, związek to cieżki kawałek chleba i jak długo w nie wierzymy i się staramy - tak długo jest warte zachodu. alejeśli kiedyśzabraknie ciepłych uczuć, zrozumienia, starań, jeśli będęczuła, że nic nie moge zrobić, a małżeństwo będzie w rozsypce to dopuszczam rozejscie się. na szczęście - nie zanosi się. oby _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
ruda87 guru
Dołączył: 22 Cze 2009 Posty: 2921
|
Wysłany: Czw 8 Kwi 2010, 21:53 Temat postu: |
|
|
bo do tego trzeba dwojga, potrzeba wzajemnego wsparcia i starania z obu stron. Kiedy jest miłośc to nie jest trudne - bo sprawianie przyjemności drugiej osobie to sama przyjemność Miejmy nadzieję, że nie, ale kiedy pierwszy czar romantycznego i gorącego związku może kiedyś minie, to nie można spocząć na laurach. O prawdziwe uczucie się walczy, pazurami i ze wszystkich sił.... a kiedy tak jest, to nie ma się o co martwić |
|
Powrót do góry |
|
|
ania123 uzależniony
Dołączył: 15 Lut 2010 Posty: 666
|
Wysłany: Pią 9 Kwi 2010, 7:41 Temat postu: |
|
|
ja też mam nadzieję,że nasza milosć nigdy sie nie skonczy.przeszlismy bardzo wiele w tym związku...bylam cięzko chora ,załamanie psychiczne doprowadzilo do cięzkouleczalnej choroby.nie chciałam pomocy...przeganiałam mojego D., mówiłam idz precz!!ale on został.pamiętam nawet jak płakał z mojego powodu.pierwszy raz wtedy widziałam jak płacze.to było straszne.zaczełam się leczyc.3 lata cięzkiej pracy nad sobą.i powróciłam.wtedy tak naprawde w 100% oddałam mu swoje serce.i jest tak do dzisiejszej pory..dodam tylko ,że zaczełam chorować po 3 miesiącach znajomości z D.a on trwał przy mnie.nigdy mu tego nie zapomnę!i kochm go całym serduszkiem:* |
|
Powrót do góry |
|
|
..::Nati::.. maniak
Dołączył: 03 Mar 2010 Posty: 1030
|
Wysłany: Pią 9 Kwi 2010, 8:57 Temat postu: |
|
|
MissIndependent napisał: |
nie Ty jedna ale ja wiem, że są rzeczy, które mogłyby automatycznie zakończyć moje małżeństwo. rzeczy, które, jesliby się wydarzyły, nie zostałyby odpuszczone i które być może doprowadziłyby do rozwodu. małżeństwo, związek to cieżki kawałek chleba i jak długo w nie wierzymy i się staramy - tak długo jest warte zachodu. alejeśli kiedyśzabraknie ciepłych uczuć, zrozumienia, starań, jeśli będęczuła, że nic nie moge zrobić, a małżeństwo będzie w rozsypce to dopuszczam rozejscie się. na szczęście - nie zanosi się. oby |
AMEN!! Podpisuje się pod tym Mój P mi powiedział,że u niego nie ma rozwodu,że on takiego czegoś nie akceptuje.Ja też na to licze,wierze,ale wyznaje zasadę nigdy nie mów nigdy,jedyne co to mam nadzieje,że nigdy to nas nie spotka,nigdy miłość się nie skończy,wiadomo,że o miłość trzeba dbać,walczyć .Jednak gdyby u nas kiedyś ta miłość wygasła,mężowi coś by kompletnie odbiło i mnie totalnie olewał,spoczął na laurach lub co gorsza mnie zdradził to nie wykluczam rozwodu...wydaje mi się,że nie potrafiłabym tak żyć,ja wymagam ciągłej adoracji i starań _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
MissIndependent moderator
Dołączył: 05 Kwi 2008 Posty: 6409 Skąd: gliwice/zabrze
|
Wysłany: Pią 9 Kwi 2010, 9:39 Temat postu: |
|
|
ja nie wymagam może adoracji, ale chcę widzieć, że nie tylko ja się staram i walczę o związek, że nie tylko mi zależy. w końcu tworzą go 2 osoby, nie jedna. małżeństwo jest świętością, powinno być nierozerwalne, ale myślę, że brak miłości, starań o dobro związku i np. zdrady czy jakieś wykorzystywanie zmieniają małżeństwo w farsę i tylko naiwna, niemądra i nie dbająca o własne dobro osoba w takim związku będzie trwała. niby nie myślimy o czymś takim, bo przecież znamy naszych przyszłych mężów, kochamy ich i zakładamy, że wszystko bedzie dobrze. ale wypadki chodzą po ludziach. niejedna osoba też zakładała jak najlepiej, a potem z jej małzeństwem różne rzeczy się działy. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
marlena1023 kandydat
Dołączył: 05 Sie 2009 Posty: 39 Skąd: Bielsko-Biała
|
Wysłany: Czw 27 Maj 2010, 14:57 Temat postu: |
|
|
Dziewczyny piszecie swięte słowa i bardzo ważne z tym że mozna je znaleźć w 1000 poradnikach. Zycie w realu jest czasami strasznie zagmatwane i bardzo trudne. Pomyślcie że te wszystkie małżeństwa które są teraz rozwiedzione również przeżywały to co my teraz. Zakochani ludzie przed ślubem pełni miłości nadziei i chęci założenia wspólnej rodziny. I CO? I nie pomogła wiedza typu "trzeba rozmawiać i wybaczać". Boję się tego co mnie czeka i chciałabym kiedyś rozstrzygać konflikty szczerą rozmową , ale czy dam, damy radę Nie wiem!! Ale póki co chyba warto trwać w błogim przeświadczeniu, że nic naszemu związkowi nie zagraża i że miłość przezwycięży. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
MissIndependent moderator
Dołączył: 05 Kwi 2008 Posty: 6409 Skąd: gliwice/zabrze
|
Wysłany: Czw 27 Maj 2010, 17:37 Temat postu: |
|
|
marlena1023 napisał: | I nie pomogła wiedza typu "trzeba rozmawiać i wybaczać". |
wiedzieć można wiele rzeczy. pytanie, czy ktoś tą wiedzę wykorzystuje, czy ją stosuje czy to wszystko jest tylko w teorii... bo ja mam wrażenie czasem, że gada się te wszystkie dyrdymały o miłości, namiętnosci, przyjaźni i zrozumieniu, bla bla bla, o tym jakie to małżeństwo jest ważne i świete, że trzeba sprawę przymyślec zanim podejmie się decyzję... a potem to rozchodzi się po kościach. ludzie jakby zapominali. wysarczy jak jedna osoba zapomni i już związek jest w rozsypce i wystarczy iskra, by małżeństwo się rozpadło. moi rodzice teś na początku mieli takie wzniosłe ideały, że oni się kochają, że się rozumieją, ze sobie poradzą... przecież nie byli młodzikami, bo jak się pobierali to mama miał 36, a tata 34lata. pamietali, by dbać o małzeństwo moze z 5lat góra. i co z tego, ze ono jeszcze trwa skoro łaczy ich tylko nawet nie papierek w urzedzie a sakrament przyjęty przed Bogiem i dziecko?? _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Zamknij
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Warszawa : Katowice : Kraków : Poznań : Wrocław : Łódź : Szczecin : Gdańsk : Toruń : Bydgoszcz : Częstochowa : Olsztyn : Rzeszów : Piła : Zielona Góra : Lublin : Kielce
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group |