CENY zespołów muzycznych- dlaczego tak drogo ?

[picasso]

[picasso]

[Elmuszka]

[agattt]

Oczywiście, cena bardzo często jest adekwatna do jakości, ale nie oszukujmy się, mało kogo stać na to, żeby za fotografa dać 4 tys, za kamerzystę 5 tys i za zespół 8 tys... I nawet jak są wybitni i grają 100 razy lepiej niż zespół za 3 tys to i tak najczęściej weźmiemy tańszy, bo po prostu zarobki większości Polaków tylko na tyle ( o ile w ogóle ) pozwalają.

Ja wiem, że perfumy Dolce&Gabbana są trwalsze niż Puma, ale kupuję Pumę, bo na D&G mnie nie stać. Proste.
_________________

[Karolina1984]

Hmm, jednak zaczynając działalność zespołu byliśmy zupełnymi frajerami.... braliśmy cenę o wiele za niską.... Mimo, iż naczwartym weselu na którym w życiu graliśmy...... młodzi zapłacili nam więcej niż było umówione, chcieli za wszelką cenę nas promować w Warszawie, bo goście w większości byli stamtąd. Coś niesamowitego...I wielu chciało nas...... niestety, akurat w momencie gdy graliśmy, wydarzyła się w rodzinie P tragedia- a ż w zespole właśnie P grał na basie, jego siostra była wokalistką a brat na akordeonie- dotknęło to całą rodzinę- zespół się rozwalił. Zagralismy jeszcze zlecenia, które były umówione. I skończyła się przygoda.

Żałuję. Z perspektywy czasu, nawet bardzo......
_________________

[picasso]

Cóż, jak by człowiek wiedział, że się przewróci to by sobie usiadł - zdobycie doświadczenia też kosztuje a ja przeszedłem identyczną drogę na szczęście bez żadnych tragedii.

[Ewa-Gdy]

My mamy zespół składający się z 4 muzyków, nazywają się Quantos i biorą od nas 3000zł. Uważam, że są warci swojej ceny. Niestety pozostałe zespoły w 3mieście dość wysoko się cenią, a niekoniecznie nam się podobają.
_________________

[agattt]

[Karolina1984]

Po moim ślubie jeśli będzie tak, jak się spodziewam, polecę z czystym sumieniem zespół który zagra u mnie. Mają super repertuar, równiez taki "ambitniejszy", jeśli ktoś chce.....3000zł za 10 godzin grania przy 6 osobach uważam za bardzo niewygórowaną cenę .
_________________

[picasso]

To się nazywa desperacja