|
Forum ślubne Ślub-Wesele.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Malna początkujący
Dołączył: 22 Sty 2017 Posty: 3
|
Wysłany: Pon 23 Sty 2017, 3:36 Temat postu: Ślub nie z "tym jedynym" ? |
|
|
Zaznaczam, że na mój własny ślub się nie zanosi, a przynajmniej w najbliższym czasie. Trapi mnie jednak pewien problem.
Jestem z kimś w związku od prawie 2 lat. Z dnia na dzień związek ten robi się coraz poważniejszy. Dziś usłyszałam od mojej drugiej połowy, iż myśli o zaręczynach ze mną. Zrobiło mi się bardzo miło z tego powodu, ale... to nie jest miłość mojego życia. To nie jest ten jedyny. Owszem, kocham mojego chłopaka, ale to nie "ten".
Byłam niegdyś w związku z "tym właściwym". Trwało to dwa lata. Wierzcie mi, że już na początku związku byłam przekonana, że on zostanie moim mężem. Kochaliśmy się bardzo, ale z drugiej strony narosło między nami tyle nieporozumień, że związek się rozpadł. Spotykaliśmy się jeszcze jakiś czas "na próbę" po rozstaniu i być może zeszlibyśmy się z powrotem, gdyby nie dotarło do mnie, że pod pewnymi względami mój były jest niereformowalny. Jest on miłością mojego życia, ale wiem, że z naszymi charakterami nie wytrzymamy ze sobą jako para. Pewne cechy osobowości po prostu nie pozwolą nam żyć ze sobą. Niemniej - choć wiem, że to dziwne - czuję, że jest on mi jakoś pisany i być może się jeszcze w życiu zetkniemy.
Mój obecny chłopak w niektórych dziedzinach jest przeciwieństwem mojego byłego. Czuję się kochana. Dla mojego obecnego jestem w stanie wiele zrobić. Jednak - co dziwne - nie odczuwam tego, że jestem w związku, dla mnie to nieco taka "przezroczysta" znajomość. Intuicyjnie czuję, że gdybym zgodziła się przyjąć domniemane oświadczyny lub powiedzieć sakramentalne "tak", to dopiero wtedy spotkam właściwą osobę, z którą chciałabym spędzić resztę życia. Niekoniecznie musi to być ten mój były - ale ktoś inny.
Drogie forumowiczki, czy w momencie zaręczyn/ślubu byłyście związane z tym "jedynym"? Czy dopiero późniejsze życie pokazało, że dokonałyście właściwego wyboru? To dla mnie niezwykle istotne. |
|
Powrót do góry |
|
|
Lioness uzależniony
Dołączył: 13 Paź 2012 Posty: 528
|
Wysłany: Pon 23 Sty 2017, 20:10 Temat postu: |
|
|
Nie wyleczyłaś się z byłego i tyle. Próbowaliście dwa razy i nic z tego nie wyszło, sama zauważyłaś że nie układa wam się razem, a były się nie zmienił i nie zmieni się w przyszłości. Niepotrzebnie traktujesz ten były związek jako "otwartą furtkę", że może jeszcze kiedyś, jakoś się zejdziecie. Może wynika to z faktu, że masz nadal jakiś do niego sentyment, czasem tak jest, że związek zaczyna się jakoś magicznie i mimo że potem się rozpada i nie da się go naprawić pozostaje sentyment. Ale trzeba zamknąć tamte drzwi, dla Twojego dobra i tego chłopaka, z którym teraz jesteś.
Jak byś się czuła, gdybyś dowiedziała się, że mężczyzna, z którym chciałabyś spędzić resztę życia tak naprawdę traktuje inną kobietę jako tę jedyną, a Ciebie traktuje jako... model zapasowy, zapchajdziurę na czas póki nie wróci do "tej jedynej"? No właśnie w takiej sytuacji jest teraz Twój obecny chłopak.
On traktuje Cię poważnie, a Ty nadal szukasz księcia na białym koniu, czekasz na znak z nieba, że Twój Prawdziwy Jedyny stanie przed Tobą w promieniach słońca i odjedziecie razem w siną dal... Albo że jak w amerykańskich filmach wpadnie na Twój ślub, wyzna Ci miłość, weźmie w ramiona i razem uciekniecie w stronę zachodzącego słońca. W prawdziwym życiu to tak nie wygląda.
A Twój chłopak zasługuje na szczerość, lepiej żeby usłyszał to teraz, niż jak kupi pierścionek i się oświadczy... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Malna początkujący
Dołączył: 22 Sty 2017 Posty: 3
|
Wysłany: Wto 24 Sty 2017, 19:39 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za odpowiedź.
Nie traktuję tego związku jako "zapchajdziurę". Gdyby na mojej drodze pojawił się były, nawet wzorem z amerykańskich filmów na ślubie w kościele, to nie rzuciłabym dla niego obecnego. Zdaję sobie sprawę, że do siebie nie wrócimy. Jednak gdybym np. teraz otrzymała ofertę pracy gdzieś na końcu świata, to nie wahałabym się ani chwili jej przyjąć, nawet kosztem obecnego związku. Wiem za to, że już nie związałabym się z żadnym innym mężczyzną - po prostu nie miałabym już tej odwagi i chęci w otwarcia się na kogoś nowego.
Mój obecny wie, że nie jest moją wielką miłością. Związaliśmy się w dość dziwnym momencie mojego życia i nie omieszkałam go o tym poinformować. Zaakceptował to. Ponadto był świadkiem mojego przypadkowego spotkania na ulicy z moim byłym i widział moją reakcję.
Staram się racjonalnie podchodzić do życia i wiem, że miłość to nie wszystko. Mój obecny nie zrobił mi nic złego, więc nie mam też żadnej solidnej podstawy do zakończenia tego związku.
Jednak interesuje mnie to, czy są tu osoby, które wzięły ślub bardziej z rozsądku niż z miłości? Jak to się później ułożyło? |
|
Powrót do góry |
|
|
Lioness uzależniony
Dołączył: 13 Paź 2012 Posty: 528
|
Wysłany: Sob 28 Sty 2017, 15:52 Temat postu: |
|
|
Trudno jest cokolwiek poradzić, bo sama sobie zaprzeczasz w tym co piszesz.
Wypowiedzi o byłym:
Cytat: | Jest on miłością mojego życia (...)
czuję, że jest on mi jakoś pisany i być może się jeszcze w życiu zetkniemy. |
A potem
Cytat: | Zdaję sobie sprawę, że do siebie nie wrócimy. |
Wypowiedzi o obecnym:
Cytat: | Dla mojego obecnego jestem w stanie wiele zrobić. |
A potem:
Cytat: | gdybym np. teraz otrzymała ofertę pracy gdzieś na końcu świata, to nie wahałabym się ani chwili jej przyjąć, nawet kosztem obecnego związku. |
I wypowiedź o ewentualnym przyszłym:
Cytat: | Intuicyjnie czuję, że gdybym zgodziła się przyjąć domniemane oświadczyny lub powiedzieć sakramentalne "tak", to dopiero wtedy spotkam właściwą osobę, z którą chciałabym spędzić resztę życia. |
I potem:
Cytat: | Wiem za to, że już nie związałabym się z żadnym innym mężczyzną |
Chyba starczy tych cytatów, bo już wystarczająco pokazują rozbieżności w Twoich wypowiedziach.
Już pomijając to co czujesz (bo chyba do końca sama nie wiesz, co czujesz), to jak wyobrażasz sobie małżeństwo z osobą, z którą łączy Cię "przezroczysta znajomość" (cokolwiek to znaczy, ale już sam fakt, że nazywasz to znajomością mówi wiele)? A jeśli po ślubie dostaniesz super ofertę pracy na końcu świata czy też zdarzy się inna okoliczność, która w obecnym stanie sprawiłaby, że bez wahania byś z niej skorzystała zostawiając chłopaka? Po ślubie już męża nie zostawisz dla pracy czy innych powodów, dla których zostawiłabyś teraz chłopaka, prawda?
A to forum jest od dawna martwe i oprócz spamerów i 4 użytkowniczek, które piszą w wątkach ciążowych, to nikt tu nie zagląda, więc raczej nie znajdziesz tu osób, które wzięły ślub z rozsądku (podejrzewam, że nawet w lepszych czasach, kiedy zaglądało tu dziesiątki użytkowniczek nie znalazłabyś takiej osoby).
Nie przesadzę chyba mówiąc, że na takie pogmatwanie uczuciowe polecam rozmowę z terapeutą, psychologiem. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Zamknij
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Warszawa : Katowice : Kraków : Poznań : Wrocław : Łódź : Szczecin : Gdańsk : Toruń : Bydgoszcz : Częstochowa : Olsztyn : Rzeszów : Piła : Zielona Góra : Lublin : Kielce
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group |
|
|