|
Forum ślubne Ślub-Wesele.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kithy maniak
Dołączył: 01 Kwi 2012 Posty: 1310
|
Wysłany: Czw 17 Lip 2014, 13:26 Temat postu: dssadsa |
|
|
Karolina to ja swoje pierwsze piwo[i to był mój pierwszy alkoholowy napój] wypiłam w wieku 21 lat kto mnie przebije? _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karolka12 uzależniony
Dołączył: 20 Cze 2011 Posty: 695 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 17 Lip 2014, 13:27 Temat postu: |
|
|
Moje Drogie zapominacie o jednym: Charakter i temperament dziecka
Właśnie najbardziej się boję w posiadaniu dzieci tego, że będę kompletnie beznadziejna jako rodzić.
Nie będę umiała słuchać, wybaczać odpowiednio kochać..
Że spadną mi klapki na oczy i będę widział tylko jedne cechy dziecka.
Wyróżnień się boję, każde dziecko kocha się inaczej.
Boję się że jak bardzo się nie będę starać to i tak może wyjść źle... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
paula_139 maniak
Dołączył: 12 Kwi 2011 Posty: 1801 Skąd: w-wa
|
Wysłany: Czw 17 Lip 2014, 13:28 Temat postu: |
|
|
Karola i tu rozumiem Cię nawet nie wiesz jak bardzo. Miałam, mam i pewnie będę miała tak samo. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
ruda_wiewiórka moderator
Dołączył: 01 Gru 2011 Posty: 12149 Skąd: Ze Stumilowego lasu :)
|
Wysłany: Czw 17 Lip 2014, 14:21 Temat postu: |
|
|
Ale chyba tu własnie chodzi o to, żeby to dziecko zrozumieć i odpowiednio podejść do tematu
Ja miałam 16 lat jak pojechałam pierwszy raz z chłopakiem nad morze na tydzień i jakoś z brzuchem też nie wróciłam a teraz ten chłopak jest moim mężem To były szczenięce lata, pamiętam jak błagałam, zęby rodzice mi pozwolili wyjechać. Ile łez wylałam, ile obiecałam, ze nie zrobię rzeczy a oni dali mi kredyt zaufania i nie teraz nie żałują
Poza tym ja odkąd pamiętam, od pierwszej czy drugiej klasy chyba jeździłam sama na kolonie letnie i to był najlepszy czas w moim życiu
Ja miałam oczywiście ciężej, też miałam zakazy różne, bo byłam tym pierwszym dzieckiem, na którym tak naprawdę rodzice dopiero uczą się wychowywania etc. Ale ze mną mieli zdecydowanie łatwiej Jak mama powiedziała, ze mam być na 21 w domu to, jak dziś pamiętam, z wywieszonym językiem biegłam do domu, żeby tylko zdążyć a równocześnie być jak najdłużej ze znajomymi
Pierwsze piwo wypiłam jak miałam 15lat na ognisku u koleżanki z okazji zakończenia roku.
Jak mówiłam, rodzice mieli ze mną łatwiej, bo ja mam taki dupny charakter (za który czasem mam sama siebie dość), ze jak powiedzieli, że mam tego nei zrobić to choćby nie wiem co i nie wiem jak się denerwowała i wrzeszczała to i tak tego nie zrobiłam co chciałam
Ale mój brat już taki nie był on i m konkretnie dał popalić
I tak jak Karolka mówi: wszytsko zależy od dziecka, ale któraś z Was jeszcze napisała, że dużo zależy od środowiska. I to też jest racja. To nie chodzi o czasy w jakich my się wychowywałyśmy, to chodzi właśnie o naszych znajomych, z którymi spędzamy o wiele więcej czasu niż z rodzicami. Na swoim przykładzie wiem, że owszem znajomi nie są wyznacznikiem tego jak się zachowujemy ale mają na to nasze zachowanie bardzo duży wpływ. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rashel maniak
Dołączył: 13 Maj 2013 Posty: 1613
|
Wysłany: Czw 17 Lip 2014, 15:03 Temat postu: |
|
|
paula_139 napisał: | . Ja wychodzę z założenia że nie mam zamiaru "kumplowac" się z moim dzieckiem ma wiedziec że jestem rodzicem!! Mam wymagac, tlumaczyc, wychowywac i wspierac. Jak słyszę jak rozmawia moja 17letnia kuzynka ze swoją mamą (z którą ma kumpelski układ) i jak słyszę co mówi za jej plecami to aż mi się słabo robi. Jak widac każda z nas ma inne spojrzenie na wychowanie analizując wychowanie np. swoje, męża, przyjaciół. |
Zgadzam się z całością tego, co napisałaś. Zwłaszcza z tym zdaniem...
A kumplowanie się z dzieckiem nie jest znowu takim dobrym pomysłem.
Męża kuzyn, mówi do rodziców per TY, po imieniu. Jak do kumpla czy koleżanki.
Ale on byl tak wychowany od dzieciaka ;]
Problem w tym, że rodzice dzieki swojemu "luzackiemu" podejściu, nie wiedzą że synek od kiedy skończył 17 lat pali skręty, a na studiach bumeluje i kombinuje jak koń pod górę.
Ja z mężem wiem, że on ledwo zakończył ten rok na studiach, ma warunek z jakiegoś przedmiotu
Ale rodzice dumni, bo syn im ostatnio zasponsorował wyjazd na 3 dni. Ze stypendium odłożył... On tyle czasu poświęca na studia!!
Wszystko z umiarem. I najważniejsze - znaleść wspólny sposób wychowania razem z drugą połową. Bo najgorzej jest wtedy, kiedy jedno zabrania, drugie pozwala _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
marta_ges moderator
Dołączył: 02 Paź 2009 Posty: 7062 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Czw 17 Lip 2014, 18:23 Temat postu: |
|
|
Ciężko jest znaleźć złoty środek, ale nie chciałabym żeby mój syn przez teksty typu: "Nie, bo nie" bał się powiedzieć prawdę, bał się przyznać, że coś odwalił czy jechał gdzieś w tajemnicy jak kiedyś jego mamusia Nhele pisała o koleżankach, które na studiach zaczęły szaleć, bo rodziców nie było. Mój kuzyn mówi na to "Zerwanie z łańcucha" Też mam takie znajome i na zdrowie zakazy rodziców im nie wyszły Moi rodzice do 17 urodzin też ciągle byli na nie, później było już mi łatwiej coś wyprosić, ale świadomość zakazów gdzieś w głowie siedziała. Dlatego pojechałam 350 km do chłopaka (teraz męża) mówiąc, że jadę do koleżanki 50 km od od domu Jakby ojciec wtedy usłyszał, że 5 lat starszy, że taki kawał od domu, że poznaliśmy się miesiąc wcześniej to uuu chybaby mnie w garażu zamknął Jak miał z bratem przyjechać na moją 18 to leciały teksty, że w tym wieku to facetom jedno w głowie...i w co ja się pakuję. A jak później poznał Łukasza to nie wyobrażał sobie innego zięcia _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karolka12 uzależniony
Dołączył: 20 Cze 2011 Posty: 695 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 18 Lip 2014, 13:22 Temat postu: |
|
|
Właśnie.
Nasi mężowie.
Bo same możemy sobie powiedzieć, że będę mówiła to a tamtego nie ale..
Rozmawiacie z nimi na ten temat?
Jak oni podchodzą do wychowania?
Czy są dokładnie tego samego zdania co Wy?
To jest ogromna różnica. Pamiętam przed ślubem nie miałam najmniejszego problemu powiedzieć, że gdzieś pójdę/coś zrobię/będę śpiewać w chórze a teraz.. Skomplikowało się. już nie jestem Ja tylko My. Cokolwiek chcę zrobić ma to sens dopiero jak mój Mąż wyrazi swoje zdanie na ten temat...
Absolutnie nie polega to na tym, że się pytam czy mogę coś zrobić tylko co on na to. a wtedy się różne rzeczy potrafią dziać.. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Escherichia guru
Dołączył: 21 Lip 2013 Posty: 3165 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pią 18 Lip 2014, 14:13 Temat postu: |
|
|
Rashel napisał: | A kumplowanie się z dzieckiem nie jest znowu takim dobrym pomysłem.
Męża kuzyn, mówi do rodziców per TY, po imieniu. Jak do kumpla czy koleżanki.
Ale on byl tak wychowany od dzieciaka ;]
Problem w tym, że rodzice dzieki swojemu "luzackiemu" podejściu, nie wiedzą że synek od kiedy skończył 17 lat pali skręty, a na studiach bumeluje i kombinuje jak koń pod górę.
Ja z mężem wiem, że on ledwo zakończył ten rok na studiach, ma warunek z jakiegoś przedmiotu
Ale rodzice dumni, bo syn im ostatnio zasponsorował wyjazd na 3 dni. Ze stypendium odłożył... On tyle czasu poświęca na studia!! |
To, że nie wiedzą o tym, że syn pali skręty czy nie idzie mu na studiach to moim zdaniem nie jest wina kumpelskiego układu między rodzicami a dzieckiem, tylko tego że on syn najzwyczajniej nie chce mówić rodzicom prawdy. Z różnych powodów. Kłamać czy oszukiwać rodziców można bardzo łatwo jeśli się umie to robić. Moja koleżanka była krótko trzymana przez swoich rodziców ale miała swoje sposoby, żeby się wyrwać np. na weekendową imprezę do Warszawy tak, by rodzice nic o tym nie wiedzieli. Ja choć kontakty z rodzicami zawsze miałam normalne, nie trzymali ani za krótko ani za luźno, to też czasem kombinowałam.
Jak dla mnie to też jest kwestia charakteru dziecka a nie tego, czy układ z rodzicami ma sztywny, kumpelski czy jakikolwiek inny.
Dzieci grzeczne w domu też potrafią za plecami rodziców rzucać na nich mięsem. Sama wiele razy widziałam takie sytuacje. W domu "Tak mamusiu, pozmywam" a z kolegami "A bo ta stara k*** znowu kazała mi pozmywać naczynia po obiedzie".
Ja też nie popieram układu "kumpelskiego", głównie dlatego że wydaje mi się, że w takim układzie ciężej jest coś wyegzekwować od dziecka, ciężej przekazać jakieś hmmm... podstawy moralne?
Ale wydaje mi się też, że jeśli dobrze by się rozegrało taki "nieformalny" układ rodzic-dziecko, to miałby on szansę wypalić. Tylko pytanie, czy umiałoby się właśnie samemu mądrze tą relacją pokierować. _________________ Aut inveniam viam aut faciam
|
|
Powrót do góry |
|
|
kamilka maniak
Dołączył: 13 Kwi 2012 Posty: 1690
|
Wysłany: Pią 18 Lip 2014, 15:05 Temat postu: |
|
|
A dlaczego nie można się kumplować ze swoim dzieckiem? Przecież taka przyjaźń rządzi się zupełnie innymi prawami, niż ta między rówieśnikami. Co by było złego w tym, żeby matka ze swoją córką, dajmy na to 16-latką napiła się kawy, pogadała od serca, albo wręcz sama się jej zwierzyła, poszła na zakupy, do kosmetyczki, czy nawet wypiła piwko z sokiem malinowym? Albo żeby ojciec z synem obejrzeli mecz, pojechali gdzieś za miasto na ryby, pograli na play-station, obgadali "walory" nowej sprzedawczyni w zieleniaku... Chyba właśnie takie rzeczy się robi ze znajomymi, a można też z rodzicami. Ja bym nigdy rodzica pozwalającego mi na wszystko nie nazwała kumplem - wręcz przeciwnie, wyszłabym z założenia, że się mną niezbyt interesuje i nieszczególnie mu zależy... A to, ze się dziecku pozwoli mówić do siebie na Ty to wcale nie robi z nas super kumpla, a dziecko chyba nie czuje się przez to lepiej...
Dzieci są różne. Stawiając zakaz na zakazie możemy wychować buntownika, który będzie uciekał z domu, albo wręcz przeciwnie - dupę wołową, która nie będzie umiała znaleźć sobie znajomych i żyć swoim życiem, tylko na garnuszku u rodziców do 35rż albo i dłużej. Czy to nie jest większa porażka wychowawcza, niż czasem pozwolić dziecku na ciut więcej niż się powinno? _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
atina guru
Dołączył: 11 Paź 2010 Posty: 4955 Skąd: honolulu
|
Wysłany: Pią 18 Lip 2014, 15:11 Temat postu: |
|
|
Taaa już widzę, jak mówię mamie, w wieku 15 lat, że idę zapalić sobie skręta. A mama mi mówi "Dobrze Anitko, ale tylko jednego". Proszę Was... Jeśli dziecko skusi się na papierosa, alkohol czy jakiś tam narkotyk to powie to kumplowi, a nie mamie. Nawet jakby miało super kontakty z rodzicem. Przecież to jest oczywiste, że rodzic się nie zgodzi. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Zamknij
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Warszawa : Katowice : Kraków : Poznań : Wrocław : Łódź : Szczecin : Gdańsk : Toruń : Bydgoszcz : Częstochowa : Olsztyn : Rzeszów : Piła : Zielona Góra : Lublin : Kielce
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group |
|
|