Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
paula_139 maniak
Dołączył: 12 Kwi 2011 Posty: 1801 Skąd: w-wa
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 14:00 Temat postu: |
|
|
Mój ze względu na te żylaki też był ale nie obyło się bez namawiania aczkolwiek nie trwało to długo.Po prostu wyłożyłam wszystkie argumenty i zrozumiał, że musi iśc do urologa, potem na usg jąder, a potem na badanie nasienia. Mało tego pow. mi że bardzo był zaskoczony w tej klinice gdzie oddawał nasienie że tam tak przyjemnie, dyskretnie... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasztanowa guru
Dołączył: 09 Sty 2012 Posty: 11191
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 15:04 Temat postu: |
|
|
Z mężczyznami jest o tyle "trudniej", że oni nie są przyzwyczajeni do badań intymnych. Kobiety zwykle przed rozpoczęciem współżycia idą pierwszy raz do ginekologa, a jeśli są problemy np. z miesiączką, to parę lat wcześniej. I chodzi się raz na jakiś czas, można się z gabinetem i ogólnie z tematem ginekologa oswoic. Myślę, że gdyby kobieta miała pójsc pierwszy raz do ginekologa dopiero wtedy, kiedy okazuje się, że z jej płodnością coś może byc nie tak, byłoby jej trudniej. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
lauraire guru
Dołączył: 23 Maj 2012 Posty: 8431
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 15:36 Temat postu: |
|
|
AniaKica, dzięki za linka.
Z tymi mężczyznami i ich podejściem do problemu bezpłodności rożnie bywa. Wszystko od chłopa zależy. Mój mąż nie opierał się, gdy poprosiłam do żeby zrobił badania, ale wiem, że bywają mężczyźni bardzo oporni w tej kwestii. No i jak słusznie Kasztanowa zauważyła dużo też zależy od tego oswojenia z bądź co bądź, bardzo intymnymi sprawami.
Jednak dalej uważam, że jeśli para zaczyna zastanawiać się nad swoją płodnością, to oboje partnerów powinno zabrać się za badania w tym samym czasie, a nie czekać aż wyjaśni się z jednym, żeby dopiero wtedy, ewentualnie diagnozować drugiego. I oczywiście zazwyczaj zaczyna się to od kobiety, no bo przecież po co chłopa stresować. I właśnie chodzi o to zrzucanie tego "niedomagania" przeważnie tylko na naszą płeć!
Paula, domyślam się co wtedy poczułaś...
Mój mąż na kilka tygodni przed ślubem, usłyszał od pewnej osoby, która wiedziała o tym, że kilka lat wcześniej bezowocnie staraliśmy się o dziecko, że na jego miejscu "nie kupowałby kota w worku" i nie żenił się ze mną, bo pewnie to moja wina i ja nie mogę mieć dzieci, ale się nie przyznam.
Dlatego teraz nie mówię już tak otwarcie o naszych staraniach, wie tylko bardzo małe, najbliższe grono - dosłownie 3 osoby, a reszta: oczywiście cały czas pyta kiedy dzidzia i kiedy ta dzidzia, ja tylko się uśmiecham i kiwam głową, a mój mąż zaczyna swoje tłumaczenia, że to nie jest tak łatwo i trzeba dobrze organizm przygotować i się przygotowujemy, a mnie ściska jak tego słucham... |
|
Powrót do góry |
|
|
Ewa-Gdy guru
Dołączył: 27 Lis 2011 Posty: 4628 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 15:58 Temat postu: |
|
|
nheledore napisał: | Ewa-Gdy napisał: |
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo mylnie oceniałam kobiety, które nie mogą zajść w ciążę
|
A jak oceniałaś? Pytam, bo właściwie nigdy nie zastanawiałam się nad tym, jak to wygląda w oczach kobiet, które mają dzieci, które pojawiły się w ich życiu właśnie wtedy, kiedy te tego chciały
Pokrętnie napisałam. Chodzi mi o drugą stronę barykady
Mnie kiedyś wkurzył tekst koleżanki, która zaszła w ciążę totalnie przez przypadek i powiedziała, że "celowanie w owulację i w ogóle, bzykanie się w wyliczone dni płodne to takie sztuczne jest..."
No kuwa.
Fajnie się mówi różne rzeczy, jak się ma trochę szczęścia i nawet nie liznęło się tematu.
Wtedy mnie to zdenerwowało, ale dziś pewnie machnęłabym na to ręką. To był najgorszy czas 'staranek'.
6 cykl, gdy ciśnienie miałam |
Nhel, no właśnie chyba tak jak te wszystkie puste lale, aż wstyd się przyznać. My wcelowaliśmy w pierwszy cykl i powstał Kuba, wcelowaliśmy w drugi - za jakiś czas poznam płeć drugiego dziecka i wiesz jakie myśli przelatywały mi przez głowę jak słyszałam, że ktoś się stara: "Eeee no jak się nie da jak się da. Co to za filozofia, trzeba faceta nieźle podpompować, żeby wytrysk był większy, później trochę poleżeć, najlepiej z nogami w górze, żeby nasienie nie wyciekło i po sprawie"
I chociaż współczułam parom, które się starają i nie mogą zajść w ciążę to mimo wszystko wątpiłam w ich prawdziwe chęci posiadania dziecka.
Nie wiem czy dobrze robię, że piszę otwarcie co wtedy myślałam. Czytając jednak o Waszych problemach - nie staraniach, tylko faktycznych, zdiagnozowanych problemach- wstyd mi strasznie, bo uważałam się za osobę empatyczną.
W temacie facetów i ich niepłodności, mojej szwagierki mąż ma również problem z nasieniem - ten sam przypadek co Atina opowiadała, jajeczka nie zeszły gdy był noworodkiem, matka ani lekarz tego nie zauważyli itd.
Wkurza mnie strasznie, że facet, który się ma za głowę rodziny nie chce ściągnąć gaciorów, żeby pokazać się lekarzowi. Pierwszą wizytę już przeszli, okazało się, że stosując odpowiednie leczenie mogą zostać rodzicami. Ale nie...dla gościa jest ważniejszy biznes i piwsko, a szwagierka nic z tym nie robi. Wkurza mnie to tym bardziej, że na wieść o Naszym drugim dziecku zrobili głupie miny i poczęstowali Nas niezdrowymi docinkami. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
atina guru
Dołączył: 11 Paź 2010 Posty: 4955 Skąd: honolulu
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 16:01 Temat postu: |
|
|
Jezu chyba nie potrzebnie Ci to mąż powiedział :/ Bardzo przykro by mi było Bardzo, bardzo.
W pierwszej kolejności powinno się zbadać męża/partnera. Bo jeśli jego wynik badania nasienia wyjdzie ok, to prawdopodobnie problem leży po stronie kobiety. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
lauraire guru
Dołączył: 23 Maj 2012 Posty: 8431
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 16:05 Temat postu: |
|
|
Atinko, mąż mi tego nie powiedział, gorzej, ja to sama słyszałam.
Najlepsze, że powiedziała to dziewczyna, która od paru lat próbuję zmusić swojego faceta do oświadczyn, a nawet sama mu się już oświadczyła, a śmiała powiedzieć mojemu mężowi, że na jego miejscu nie żeniła by się ze mną "kupując kota w worku".
Było mi przykro i byłam wściekła i właśnie m.in. przez to zakończyłam naszą znajomość... |
|
Powrót do góry |
|
|
atina guru
Dołączył: 11 Paź 2010 Posty: 4955 Skąd: honolulu
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 16:09 Temat postu: |
|
|
I bardzo dobrze, też bym taką znajomość zakończyła, a wcześniej powiedziała jej kilka słów. Och czasami ludzie są nieobliczalni :/ _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
annna guru
Dołączył: 14 Gru 2011 Posty: 4922 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 19:22 Temat postu: |
|
|
Dobrze, że pojawił się tutaj taki temat . W kupie siła! Razem zawsze łatwiej przejść przez problemy
Będę podczytywać, bo mimo że jeszcze nie staramy się o malucha, to mam stwierdzone PCOS, od 15. roku życia jestem pod opieką ginekologa. Leki, badania, leki, badania... Częściej niż dawniej myślę o tym, co będzie, gdy zaczniemy się starać. Boję się tego momentu, bo wtedy okaże się, czy ostatnie ponad 10 lat leczenia coś poskutkowało. W głębi serca wierzę, że tak, ale jeszcze nie jestem gotowa na ewentualną "walkę", więc dajemy sobie jakiś rok.
Kiedyś zapytałam gin jak to będzie wyglądać, jak postanowimy się starać o dziecko. Powiedziała krótko "Najpierw odstawi Pani leki, jak po 3 miesiącach nie zajdzie Pani w ciążę, to zaczniemy monitoring i potem dalej zobaczymy". 3 miesiące to troszkę króciutko... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
ruda_wiewiórka moderator
Dołączył: 01 Gru 2011 Posty: 12149 Skąd: Ze Stumilowego lasu :)
|
Wysłany: Czw 26 Wrz 2013, 9:30 Temat postu: |
|
|
Ojej, jaki temat świetny! Nhele
Trzymam za Was wszystkie kciuki. Za każdą osobni i wszystkie razem!! _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Justyna*** maniak
Dołączył: 13 Lis 2011 Posty: 1442
|
Wysłany: Czw 26 Wrz 2013, 10:03 Temat postu: |
|
|
Ewa-Gdy napisał: | I chociaż współczułam parom, które się starają i nie mogą zajść w ciążę to mimo wszystko wątpiłam w ich prawdziwe chęci posiadania dziecka.
|
Troszkę mi się przykro zrobiło Mam wrażenie, że moja chęć posiadania dziecka jest równa chęci co najmniej dziesięciu innych par, które szybko zaszły. Im dłużej trwają starania, tym bardziej ta potrzeba rośnie.
Mimo wszystko Ewa, bardzo dziękuję za szczerość i odwagę w napisaniu tych słów. Cieszę się bardzo, że zmieniłaś trochę o nas zdanie
Laura, już się chciałam spytać, czemu Twój mąż nie przydzwonił temu burakowi ale jak się okazuje, to pani burakowa Wygląda na to, że zazdrości Ci zamążpójścia i tyle. Nie przejmuj się takim głupim tłumokiem. słusznie zerwałaś kontakty.
Ewa, czasami takie zaprzestanie leczenia wynika także z kwestii finansowych. Niestety do tej pory, nie można liczyć na refundację większości leków. Jeśli się oczekuje jakiegoś konkretnego leczenia, to niestety prawie wyłącznie prywatnie. Kilka wizyt u ginekologa co miesiąc, do tego leki, badania, to wszystko kosztuje tak strasznie dużo pieniędzy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Zamknij
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Warszawa : Katowice : Kraków : Poznań : Wrocław : Łódź : Szczecin : Gdańsk : Toruń : Bydgoszcz : Częstochowa : Olsztyn : Rzeszów : Piła : Zielona Góra : Lublin : Kielce
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group |