Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
paula_139 maniak
Dołączył: 12 Kwi 2011 Posty: 1801 Skąd: w-wa
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 12:48 Temat postu: |
|
|
Dziewczyny podziwiam Was za odwagę rozmawiania o tym i generalnie o to z jakim rozsądkiem podchodzicie mimo wszystko do tego tematu. Ja pamiętam jak Pani Doktor powiedziała mi wprost " Proszę Pani ale tu raczej nie ma szans na żadną ciąże." Szok Płakałam i generalnie byłam załamana, mimo że w danym momencie się nie staraliśmy. Moje koleżanki wkoło zaczynały rodzic, a ja płakałam do poduszki bo straciłam nadzieję, że i ja będę mamą. Dlatego przestaliśmy się zabezpieczac i nic... Nie planowaliśmy dzieci jeszcze wtedy ale ja i tak co jakiś czas robiłam testy... Rozmawiałam z M. o ewentualnym co dalej i w grę wchodziło wszystko byleby miec bejbi!! Aż wkońcu moje leczenie przyniosło jakiś skutek i w najmniej spodziewanym momencie zaszłam. Pamiętam do dziś jak robiłam test i tak wiedziałam że nic nie wykaże, a jak tylko zobaczyłam dwie kreski to pierwsze moje słowa-"przecież to niemożliwe" Z tym że moje problemy z brakiem okresu i owulacji trwały 4 lata Podejście lekarza do pacjenta też jest bardzo ważne Moja Pani doktor ciąży mi nie prowadziła, pokazałam się tylko u niej powiedziec że jednak można Nie wiem dziewczyny czy to co napisałam nadaje się do tego tematu ale chciałam żebyście wiedziały jaka była nasza historia _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
nheledore moderator
Dołączył: 15 Lip 2011 Posty: 6798 Skąd: K/T
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 12:56 Temat postu: |
|
|
Paula! Nadaje się!
Z tego, co pamiętam miałaś problemy z prolaktyną (ja) i progesteronem (też ja ). Ja mam dodatkowo PCOS. Więcej grzechów nie pamiętam, albo jeszcze nie zdiagnozowałam. |
|
Powrót do góry |
|
|
atina guru
Dołączył: 11 Paź 2010 Posty: 4955 Skąd: honolulu
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 12:57 Temat postu: |
|
|
nheledore napisał: | atina napisał: | Najgorzej jak problem dotyka mężczyzny, bo to godzi z jego męskością. |
Nie zgadzam się.
Najgorzej jest, jak problem jest wielką niewiadomą. Jeśli dotyka mężczyzny, to często łatwiej go leczyć, parametry nasienia są stosunkowo łatwe do naprostowania, oczywiście mówimy o jakimś powszechnym problemie, tak mówił mój lekarz.
Poczucie męskości i kobiecości jest równoważne. Nie ma tak, że męskie ego to coś bardziej czułego i kruchego, to jest zależne od charakteru i wrażliwości, a nie płci.
Ja np. czuję się fatalnie z myślą, że nie wszystko działa u mnie tak, jakbym chciała. Może nie tyle, że nie czuję się kobieco, bo to w ogóle nie o to chodzi, ale jednak boli mnie to, że tak bardzo muszę walczyć o coś, co powinno być naturalne, choć wcale nie ujmuje to mojej kobiecości.
(Ale właśnie dlatego kiedyś zaciekle walczyłam, jak lwica ze sformułowaniem, że "niedomagam" (Laura ) , bo tak cholernie to dotyka i powoduje, że zaczynam myśleć, czy może rzeczywiście, a to WCALE tak nie jest)
Męskości też w niczym nie ujmuje fakt niepłodności. Nie na tym polega męskość i ja osobiście bardzo się cieszę, że mój mąż ma na to podobny pogląd. |
Tak, niewiadoma jest najgorsza. Ale chciałam poruszyć tu kwestie psychiczną, podejście. Jakoś kobieta jest bardziej, no nie wiem, odważna, wytrzymalsza, a mężczyzna wydaje mi się bardziej kruchy w tym temacie. To jest coś na co on nie ma wpływu, a przecież ma sprzęt, który do cholery powinien działać. Bo po to on jest.
My wiemy, że nie ujmuje męskości, ale nie koniecznie oni to wiedzą. A przynajmniej nie na początku.
I tak masz rację, nie wrzucam wszystkich do jednego worka, podejście do sprawy jest indywidualne dla każdego człowieka, bez wzgl na płeć. _________________
Ostatnio zmieniony przez atina dnia Sro 25 Wrz 2013, 13:00, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Panna_na_niedźwiedziu bywalec
Dołączył: 21 Wrz 2013 Posty: 155 Skąd: Lbn
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 12:59 Temat postu: |
|
|
Oj dziewczyny, jeśli pocieszeniem nie jest to, że będziecie miały dzieci za rok, dwa, pięć czy siedem - to nie wiem co jest.
My z narzeczonym nigdy nie będziemy mieć wspólnego, biologicznego dziecka. To po prostu niemożliwe i wiem o tym od początku związku, wychodzę za mąż za mężczyznę którego kocham, a nie za nasze przyszłe dziecko.
U nas wchodzi w grę jedynie inseminacja nasieniem dawcy (co przy moim PCO też jest mocno utrudnione) albo adopcja.
i jakoś żyjemy - ba, cieszymy się każdym wspólnym dniem, jest zaj.biście. i wcale nie dlatego, że nie mamy instynktu rodzicielskiego. _________________
Ostatnio zmieniony przez Panna_na_niedźwiedziu dnia Sro 25 Wrz 2013, 13:00, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
paula_139 maniak
Dołączył: 12 Kwi 2011 Posty: 1801 Skąd: w-wa
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 13:00 Temat postu: |
|
|
Ja też miałam podejrzenie PCOS. Ale nie zostało zdiagnozowane... Jakoś co doktor wspominała o konkretniejszych badaniach ja chyba za bardzo się bałam, i nie chciałam... Dokładnie prolaktyna, progesteron generalnie wszystkie te hormony płciowe mi szalały. Tylko tarczyca ok była. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
nheledore moderator
Dołączył: 15 Lip 2011 Posty: 6798 Skąd: K/T
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 13:13 Temat postu: |
|
|
Panna_na_niedźwiedziu napisał: | Oj dziewczyny, jeśli pocieszeniem nie jest to, że będziecie miały dzieci za rok, dwa, pięć czy siedem - to nie wiem co jest.
|
Mnie najbardziej zawsze pociesza, gdy ktoś, o kim wiem, że starał się trochę, walczył z problemem niepłodności mówi mi: "będziemy mieli dziecko".
Fakt, że ja osobiście mogę je mieć za siedem lat jest niewyobrażalnie pesymistyczny...
No i Twoja sytuacja jest troszkę inna (i nie wartościuję!).
Ty wiesz na czym stoisz, u Was 'wyrok' już zapadł. A ja z mężem jesteśmy w sytuacji, że nie wiemy i mamy nadzieję.
To dwie różne sprawy. Choć każda bardzo bolesna. |
|
Powrót do góry |
|
|
Justyna*** maniak
Dołączył: 13 Lis 2011 Posty: 1442
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 13:35 Temat postu: |
|
|
Atinko, ale jeśli będziemy w ten sposób podchodzić do kwestii badań u mężczyzn, to niejako utrwalamy u nich takie przekonanie, że potrzebują większej delikatności w omówieniu problemu czy więcej czasu. Ja bym uciekała od czegoś takiego.
Wiecie kiedy mój mąż poszedł się zbadać? Kiedy ja w gabinecie u lekarki powiedziałam, że mój mąż nie chce na razie się zbadać i wciąż nad tym pracuję, żeby się zgodził. I powiedziałam mu, że taką informację przekazałam lekarzowi. No i za miesiąc mój mąż był na badaniach. Głupio mu się zrobiło przed obcą kobietą, że się wstydzi badania. Tylko musiałam go umówić i powiedzieć gdzie ma pójść.
Paula, Twoja historia jak najbardziej się nadaje Piszesz konkretnie jak było, przeszłaś przez to, przez co my przechodzimy i nie wciskasz nam gadek o wyluzowaniu. Może u Ciebie w końcu owulacja choć raz pojawiła się sama. Mam dwie koleżanki, które przy pcos też miały owulacje bez leczenia. Jedna zaraz po hsg, a druga krótko po odstawieniu pigułek. Raz na długi czas organizm potrafi sam zaskoczyć i owulować i grunt, to trafić w ten moment. Nie sądzę, żeby to wynikało z wyluzowania, tak po prostu czasem jest. Choć pewnie znajdzie się grono osób, udowadniających, że to zajście z odpuszczenia |
|
Powrót do góry |
|
|
Asiulaaa019 guru
Dołączył: 27 Wrz 2010 Posty: 5438 Skąd: wielkopolska
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 13:47 Temat postu: |
|
|
Ciężko uwierzyć w to że tyle par ma problemy z zapłodnieniem.
Niestety dzieje się tak coraz częściej.
Doskonale Was rozumiem gdy mówicie o tym jak bardzo drażnią słowa o wyluzowaniu itd.
Sama się o tym przekonałam.
Najbardziej jednak boli gdy w rodzinie nie mogą zrozumieć jak bardzo jest.to wrażliwy i bolesny temat, a niektórzy ciągle gadają i planują za ciebie.
Nie idzie tak jakby się chciało.
A wiele słów potrafi sprawić przykrość. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
paula_139 maniak
Dołączył: 12 Kwi 2011 Posty: 1801 Skąd: w-wa
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 13:57 Temat postu: |
|
|
Asiulaaa019 napisał: |
Najbardziej jednak boli gdy w rodzinie nie mogą zrozumieć jak bardzo jest.to wrażliwy i bolesny temat, a niektórzy ciągle gadają i planują za ciebie.
Nie idzie tak jakby się chciało.
A wiele słów potrafi sprawić przykrość. |
Coś o tym wiem, tylko że usłyszeliśmy to jak już dziecko było u mnie w brzuchu: jak poszliśmy powiedziec rodzicom M. usłyszeliśmy od teścia "no nareszcie już myślałem, że coś z Wami nie tak " Hmm nie muszę pisac co wtedy poczułam i miałam ochotę zrobic _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
atina guru
Dołączył: 11 Paź 2010 Posty: 4955 Skąd: honolulu
|
Wysłany: Sro 25 Wrz 2013, 13:58 Temat postu: |
|
|
Justyna*** napisał: | Atinko, ale jeśli będziemy w ten sposób podchodzić do kwestii badań u mężczyzn, to niejako utrwalamy u nich takie przekonanie, że potrzebują większej delikatności w omówieniu problemu czy więcej czasu. Ja bym uciekała od czegoś takiego.
Wiecie kiedy mój mąż poszedł się zbadać? Kiedy ja w gabinecie u lekarki powiedziałam, że mój mąż nie chce na razie się zbadać i wciąż nad tym pracuję, żeby się zgodził. I powiedziałam mu, że taką informację przekazałam lekarzowi. No i za miesiąc mój mąż był na badaniach. Głupio mu się zrobiło przed obcą kobietą, że się wstydzi badania. Tylko musiałam go umówić i powiedzieć gdzie ma pójść.
|
To jest tylko moje odczucie i obserwacja raptem jednej osoby. Mój mąż bez problemu poszedł na badanie nasienia. Nie musiałam go namawiać, a tylko zaproponowałam. Ale nie wiem jakby zareagował, gdyby dowiedział się, że to w nim tkwi problem. Wydaje mi się, że jest silny, silniejszy ode mnie. Urologa już zaliczył, więc tu nie chodziłoby o wstyd fizyczny na pewno.
Oj Paula też bym swoje pomyślała :/ _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Zamknij
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Warszawa : Katowice : Kraków : Poznań : Wrocław : Łódź : Szczecin : Gdańsk : Toruń : Bydgoszcz : Częstochowa : Olsztyn : Rzeszów : Piła : Zielona Góra : Lublin : Kielce
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group |