Forum ślubne Ślub-Wesele.pl

Lady_S. · guru Dołączył: 10 Sie 2009 Posty: 4114

O formę nazewnictwa zawsze będzie spór. Z tego co ja czytałam to płodem lekarze mogą nazwać nasze dzieciaczki dopiero od 10 tygodnia ciąży,nie wcześniej. Być może dlatego,że zdarzają się różne przypadki, np. poronienia i dla nich dopóki dziecko nie rozwinie wszystkich podstawowych cech człowieka będzie właśnie "tym",ale uważam,że nie powinni głośno tego mówić przy pacjentkach.

Według naszej religii od momentu poczęcia komórka jajowa i plemnik stają się człowiekiem (dlatego tyle sporów o aborcje),ale niestety z medycznego punktu widzenia w chwili poczęcia płód/zarodek nie możemy nazwać dzieckiem,bo jest to póki co tylko komórka zdolna do podziału, w której mają rozwinąć się wszystkie cechy ludzkie i z której ma powstać maleńki człowieczek.

Nie chcę,żebyśmy się tu kłóciły na temat nazywania naszych ledwo co poczętych maleństw,bo każda z nas ma inne zdanie i do kompromisu ciężko dojść,ale mam nadzieję,że każda z Was nie życzyłaby sobie żeby Wasze ukochane dziecko,które rozwija się w tak szybkim tempie jakiś lekarz nazwał "tym",bo jest to niemiłe.
Jakoś na prywatnej wizycie u ginekologa nie usłyszałam słowa ani płód,ani zarodek, ani "to", wyrażał się ogólnikowo "ciąża" co jest bardziej sympatyczne,bo bierze pod uwagę nas jako kobiety, w której rozwija się nowe życie uśmiech

Tak chciałam się jeszcze pochwalić,że mój ukochany mężuś jest u mnie codziennie i tak sobie spędza ze mną czas od 13 do 18 uśmiech

Że też się mu nie nudzi uśmiech

Ah podziwiam go.

dorotam · guru Dołączył: 10 Mar 2010 Posty: 3470 Skąd: :))

no to super Lady,że masz teraz takie wsparcie mężowskie

a co do lekarza..rzeczywiście słowo ciąża jest chyba najlepszym określeniem w takiej sytuacji...

jednakże popieram Lady Key. sama na codzień jestem w szpitalu... i uwierzcie..gdybym miała podchodzić emocjonalnie do śmierci czy choroby...osiwiałabym albo zwariowała. człowiek z czasem traktuje śmierć "rzeczowo" . kiedy dotyka to członka rodziny -jest to osobista tragedia,którą się przeżywa i przez która się cierpi, kiedy dotyka to pacjenta.. to niestety,ale realia są takie,że w sąsiedniej sali leża następni i trzeba z uśmiechem do tych kolejnych podejść. pamięta się...ale nie rozpamiętuje. czuje..ale nie przeżywa. tak sama z wszelkimi chorobami itp. i kto nie ma do czynienia z tym na codzień..nie zrozumie. ja też nie rozumiałam.
także czasem zwyczajnie popatrzmy,że dla lekarza jesteśmy "kolejnym przypadkiem" a z kulturą..to już jak z ludzmi..jeden ma jej więcej jeden mniej niestety... Rolling Eyes

_________________

florzak · guru Dołączył: 12 Cze 2009 Posty: 5818

Dla nas pod naszym sercem od samego testu rozwija się najkochańsze nasze dziecko, największy skarb i bez wątpienia człowiek, a to jak inni do tego podchodzą to już będzie zawsze dyskusyjne. Lady jak się czujesz?
_________________

Lady_S. · guru Dołączył: 10 Sie 2009 Posty: 4114

Czuję się dobrze. Dzisiaj mój K. kupił miśki odpustowe, zjadłam je zaraz po rosole przywiezionym z domu przez mamę, potem napisał się najpierw ciepłej kawy rozpuszczalnej, potem była zimna i tez się napiłam i niestety ale tak mnie zmogło,że musiałam iść wszystko zwrócić. Póki co żołądek się uspokoił. Na szczęście był to jednorazowy wybryk. O czym lekarzowi nie powiem, bo jutro chcę już wracać do domu. Przynajmniej od teraz wiem,że po pierwsze skoro mam dietę to mam dietę, a po drugie mam nie mieszać i po trzecie nie pić kawy pod jakąkolwiek postacią uśmiech

Eh dziewczynki trzymajcie kciuki za mnie,żeby już mi się nic nie działo ani tej nocy ani jutro,bo ja chcę już wyjść stąd...
A brzuszek boli coraz mniej uśmiech

Tak więc jest coraz to lepiej uśmiech