Ślub-Wesele.pl - odwiedź nasz portal ! Fryzury ślubne 2016 Komis ślubny Baza firm Życzenia ślubne :: Portal dla nowoczesnych rodziców - AchTeDzieciaki.pl

Forum ślubne Ślub-Wesele.pl

Oceny w internecie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ślubne :: strona główna -> Pogaduchy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Amrena
początkujący
początkujący


Dołączył: 19 Cze 2019
Posty: 1
Skąd: Polska

PostWysłany: Sro 19 Cze 2019, 19:57    Temat postu: Oceny w internecie Odpowiedz z cytatem

Brałam ślub w zeszłym roku... Teraz miałam okazji być na weselu u bliskiej osoby, które okazało się być nieporozumieniem ze względu na lokal. Pisanie pomaga mi radzić sobie z frustracją uśmiech W ten sposób powstał ten tekst...


Ilość gwiazdek ważniejsza niż życie

Jest całe mnóstwo hoteli. Tych lepszych i tych gorszych. Tych, które organizują wspaniałe imprezy i tych, które potrafią zepsuć najpiękniejszą uroczystość. Na szczęście istnieją też opinie internetowe. Na facebooku, na Googlach, w setkach miejsc, o których nawet nie mamy pojęcia. Na forach studentów znajdziemy wskazówki, gdzie są najlepsze (i często też najtańsze) imprezy. Na stronach z rezerwacją hoteli znajdziemy swoją wymarzoną „miejscówkę” w równie wymarzonej lokalizacji. Na portalach ślubnych dostaniemy rady, gdzie najlepiej wyprawić wesele. Mnóstwo ocen. Mnóstwo pochlebstw. Mnóstwo przeróżnych opinii. Jeżeli hotel ma ocenę 4,5 w 5 stopniowej skali, wydaje się, że jest prawie idealny i nic nas w nim nie zaskoczy. Przecież tyle osób nie może się mylić!
Życzę Wam wszystkim, żeby Wasze zaskoczenie było mniejsze niż moje. I żeby było pozytywne, a nie zakrawało na mały tragedio-dramat odbywający w kilku aktach.
Zostałam gościem weselnym! Wiem – żadne dokonanie. Jestem w takim momencie mojego życia, że jestem tego typu personom dość często i zaczynam mieć niemałe pojęcie o tym, jak wyglądają takie imprezy. Zazwyczaj na ich sukces składają się cztery główne składowe: fantastyczni goście (pijany wujek Wiesio TEŻ jest fantastyczny), dobry zespół/DJ, którzy potrafią rozruszać ludzi, zdolny fotograf lub kamerzysta (co by później wstydu nie było, a twarz nie wyglądała jak rodem z Mordoru) i idealne miejsce. O ile na ostatnim przyjęciu pierwsze trzy składowe były na najwyższym z możliwych poziomów, to ostatnia okazała się jedną, wielką klapą.
To właśnie był jeden z tych lokali, które szczycą się bardzo wysoką oceną. Na jego stronie oczywiście można znaleźć standardowe frazesy, w których nadużywa się słów takich jak; „profesjonalizm”, „dbanie o szczegóły”, „idealny wieczór”, „pyszne jedzenie” i, oczywiście, „światowej klasy szef kuchni” (Bo jakże by inaczej… Wszak każde miasto jest tegoż świata częścią). Nie muszę chyba opisywać rozczarowania Pary Młodej, kiedy okazało się, że pełen profesjonalizm oznacza filmowanie ich bez ich wiedzy i zgody przez personel, dbanie o szczegóły objawia się nieodpowiednim zastawieniem stołów (tudzież po prostu brakiem zastawy), a idealny wieczór można zamienić na panujący na sali ukrop. Pyszne jedzenie i światowej klasy szef kuchni idą natomiast ze sobą ramię w ramię i można było odszukać ich surowym mięsie podanym gościom, a przynajmniej tym (nie)szczęściarzom, którym akurat udało dostać posiłek, ponieważ część osób została brawurowo zignorowana przez obsługę. Choć, w moim odczuciu, lepiej być zignorowanym niż zetrzeć się z „najważniejszą-osobistością-w-tym-miejscu”, która, nie przebierając w słowach, groziła wezwaniem Straży Miejskiej, bo gość najechał na trawnik…
I chyba to właśnie starcie gigantów, ze Strażą Miejską na drugim planie i godzinnym oczekiwaniem na kawę w tle, kazało mi się przez moment zastanowić, gdzie ja właściwie jestem, co tutaj robię i czy przypadkiem imprez nie pomyliłam.
Niestety. Nie pomyliłam. Widząc miny Państwa Młodych w dniu ślubu oraz dzień po nim oraz słuchając narzekań większości gości, postanowiłam po raz pierwszy wystawić negatywną opinię jakiemuś miejscu! Wyjaśnijmy sobie na wstępie, że jestem osobą, która raczej przypomina pluszową galaretę, z której wylewa się brak pewności siebie i drżę na samą myśl o tym, że ktoś (nie daj Boże!) usłyszy co mam do powiedzenia. Jednak ta sytuacja spowodowała, że odnalazłam w sobie głęboko skrywane pokłady irytacji, zażenowania i zbulwersowania, które razem utworzyły dość interesującą mieszankę.
Tak więc, napisałam co myślę (nikogo nie obrażając, bardzo konstruktywnie). I wiecie co? Zrobiło to również kilku innych, równie niezadowolonych gości. Ocena hotelu spadła o 0,1.
O całe 0,1.
I wtedy się zaczęło.
Grożenie sądem, zniszczeniem życia i obsmarowaniem prywatnej firmy należącej do rodziny Pary Młodej. I nie, nie było to zachowanie gości. Zachowywał się tak rządzący tym, rodem z koszmarów, przybytkiem. Oceny na portalach społecznościowych stały się dla niego ważniejsze niż szacunek do drugiego człowieka.
Ba! Żeby to jeszcze normalni ludzie byli! To byli KLIENCI. A wszyscy dobrze wiemy, że klient rzecz święta i choć czasami chciałoby się, w najlepszym przypadku, wysłać go na księżyc, to po prostu nie wypada tego robić. PR jest przecież ważny. I jako że sama uczestniczę w spotkaniach z różnymi osobistościami, to wiem, że czasami należy przykleić na twarz uśmiech #21, pokiwać głową i powiedzieć, jak bardzo jest mi przykro i czy mogę naprawić jakoś ten niesmak, który się pojawił. Taka specyfika pracy z ludźmi. Nie każdy musi być zadowolony, jednak każdy powinien zachowywać się z klasą. A tego tutaj zupełnie zabrakło. Słowne przepychanki i groźby w końcu doprowadziły Parę Młodą do zawarcia ugody z organizatorem imprezy. Ugody, w której najważniejszym punktem był zapis, że wszystkie negatywne komentarze, umieszczone w szeroko pojętym internecie, mają zniknąć.
Rozumiecie już po co była mi cała ta, lekko przynudnawa, historia? Dopiero po jej przeżyciu uświadomiłam sobie, jak skończoną kretynką jestem, ufając w oceny, które są dostępne na tych wszystkich, pożal się Boże, portalach. Znany i uwielbiamy Facebook pozwala samodzielnie usuwać lub ukrywać komentarze. To istny majstersztyk. Nawet nie trzeba się trudzić, żeby podciągnąć sobie opinię przez pozbycie się tych niepochlebnych. Nieco gorzej prezentuje się to na opiniach Google. Tam zedytować lub usunąć opinię może jedynie jej autor. Tu jako skuteczną metodę, polecam zastraszenie tegoż to właśnie autora. Albo jego rodziny. A najlepiej, to połączyć obie metody, a jako gratis dodać własny komentarz, w którym można zwyzywać go od hejterów. Nawet jeżeli komentarz ograniczał się do „nie smakowało mi jedzenie”, hasło „hejt” jest bardzo popularne w dzisiejszych czasach i robi duże wrażenie. Szkoda tylko, że zaczynamy mylić je ze szczerością, krytyką lub najzwyklejszą w świecie opinią…
Powiedzcie mi, w jaki sposób mamy więc wybierać te idealne miejsca? Jak ufać ocenom, do których nie można mieć zaufania? Jak nie dać się oszukać? I jak nie bać się wyrażać własnych opinii, kiedy ich wystawienie może sprowadzić na nas agresję i groźby?
Do tej pory sądziłam, że znam odpowiedzi na powyższe pytania. Ale wiecie co? Myliłam się. Kiedy Para Młoda prosi Cię o usunięcie opinii, bo najpierw ktoś grozi im albo ich najbliższym, a potem chcą mieć „po prostu spokój”, człowiek wymięka. Odpuszcza i nie chce mu się walczyć. Bo jak ma walczyć, skoro najbardziej zainteresowani boją się podjąć wyzwanie?
Jak ma walczyć, kiedy boi się wyrazić własne zdanie?
Jak ma walczyć, kiedy spokój ceni się bardziej niż powiedzenie prawdy?
Może lepiej jest po prostu milczeć i czekać, aż w końcu nadejdzie jakiś odważny bohater?
Nie jestem w stanie powiedzieć, co powinno się zrobić. Wiem natomiast, że ja nie chcę więcej odpuszczać. Może opinie to tylko słowa. Albo AŻ słowa. Trzeba być w nich szczerym i odważnym. I również uczciwym.
Bo przecież słowa zostają zawsze.



Od autorki:
Wspomniany lokal istnieje naprawdę. Tak samo jak Para Młoda, ja i dyrektor przybytku. Motywację do napisania tekstu stanowiła konieczność usunięcia mojej opinii, w której szczerze odradzałam organizowanie jakichkolwiek przyjęć w opisywanym miejscu. Ze względów prawnych, nie podaję lokalizacji ani nazwy hotelu. Każdy, kto uczestniczył w tym samym przyjęciu, będzie wiedział o jakie miejsce chodzi. A jeśli uczestniczył w równie kiepsko zorganizowanej imprezie, może odnajdzie gdzieś tutaj cząstkę siebie.
Mam również nadzieję, że kiedyś ten tekst trafi do dyrekcji lokalu. Może, jakimś cudem pewnego dnia do nich dotrze i choć przez moment zrobi się im najzwyczajniej w świecie, po prostu głupio. Może przez chwilę będzie im wstyd. I może przez chwilę pomyślą o tym, że zepsuli dwójce młodych ludzi dzień, który powinien być najpiękniejszym dniem ich życia.
A do Was wszystkich zwracam się z prośbą – uważajcie w co wierzycie. Może dzięki temu spotka Was mniejsze rozczarowanie niż mnie.
I nie bójcie się prawdziwych słów. Potrzeba prawdziwej odwagi, żeby być szczerym. I wiele delikatności, aby tej szczerości nie zmienić w narzędzie zemsty.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ślubne :: strona główna -> Pogaduchy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Zamknij

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.

Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki.



Warszawa : Katowice : Kraków : Poznań : Wrocław : Łódź : Szczecin : Gdańsk : Toruń : Bydgoszcz : Częstochowa : Olsztyn : Rzeszów : Piła : Zielona Góra : Lublin : Kielce

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group