Przyszła teściowa

[Młoda29]

Witam.
Jestem tutaj nową i jeśli taki temat już był albo w złej kategorii napisałam to z góry przepraszam. Będzie długo Ale muszę się gdzieś wygadać i prosić o rade.
Razem z narzeczonym jesteśmy kilka lat. Mamy roczne dziecko i w końcu postanowiliśmy się pobrać. Jako że ja tym czasowo nie pracuje to sami byśmy sobie nie poradzili z wydatkami weselnym. Liczyliśmy na pomoc rodziców. Moją mamą chętnie się zgodziłą pomóc, ale z przyszłymi teściami mam problem. Ustaliliśmy że wesele zrobimy w remizji nie daleko naszego miejsca zamieszkania. Zamówiliśmu już remizji, zespół , kucharzy też już Mamy i resztę planujemy dalej. I tutaj pojawia się problem z moimi przyszłymi teściami. Jak jeszcze byłam w ciąży ( w tamtym roku) zorganizowaliśmy spotkanie z rodzicami i gadaliśmy na temat ślubu. Rodzice narzeczonego od razu obstawali żeby wesele zrobić najwcześniej w 2020 roku bo oni robią wesele innego dziecka w przyszłym roku (2018) I nie będą mieli kasy wcześniej. My obstawalismy przy 2019 roku i była kłótnia. W tym roku w wakacje , pooinformowaliśmy rodziców narzeczonego że zarezerwowaliśmy już remizje i termin ślubu. Od razu zaczęły się pretensje że dlaczego tak szybko, dlaczego w remizji a nie w domu weselnym, dlaczego tak daleko od nich i tak dalej. Teściowa chciała zobaczyć salę to pojechaliśmy w umówionym terminie Ale niestety nie udało się wtedy obejrzeć. Pojechaliśmy innego dnia znowu i w końcu ją zobaczyła. Najpierw były pretensje że mało miejsca ( sala jest naprawdę duża). W drodze powrotnej nic się nie odzywała, dopiero jak mnie odwieźli do domu i narzeczony pojechał ją odwieźć to zaczęła że zimno na sali było, że to jest daleko, że po schodach trzeba będzie wchodzić, że ona sobie nie wyobraża spędzić wesela syna na kuchni ( nikt od niej nie wymaga pomocy na kuchni ani w czasie przenoszenia na weselu bo od tego będą ludzie). Ostatnio jak z nimi rozmawialiśmy na temat wesela to też wyskoczyło z pretensjami że wszystko robimy bez ich pomocy, bo oni po znajomości mogli nam dom weselny zarezerwować i zespół muzyczny. Przy czym wcześniej o tym nic nie mówili tylko dopiero jak my im powiedzieliśmy że to już mamy. Ale ojciec chłopaka stwierdził że on załatwi wódkę, wiejski stół i trzeba policzyć koszty ile to wyniesie wszystko za wesele i oni pomogą. Wczoraj chłopak sam do nich pojechał porozmawiać. Po wstępnym podliczeniu powiedział im że za wszystko wyjdzie jakieś 35-40 tyś czyli około 20 tyś na jedną stronę. To oni stwierdzili że takiej kasy nie dadzą po to za dużo ( gdzie na wesele drugiego dziecka wydali 30 tyś sami A całe wesele kosztowało 60 tyś).. Mało tego, przyszłej teściowej nie podoba się kolor dekoracji jaki sobie wybraliśmy. Powiedzieli że dadzą na garnitur, i chcą wcześniej listę gości z ich strony żeby zdecydować kogo mamy zapraszać a kogo nie. Moją mamą stwierdziła że sama nie zrobi tak dużego wesela i jak oni nie pomogą to ze strony chłopaka zaprosi się tylko samych najniższych (około 20 osób ).
Sama już nie wiem co o tym myśleć i jak to rozumieć. Przyszła teściowa jest zła bo nie jest po jej myśli tylko robimy wszystko po swojemu. Ale to jest nasze wesele A nie ich. Oni wyprawili już wesele drugiego dziecka tak jak chcieli.. Moim zdaniem jeśli rodzice wyprawiają wesele jednemu dziecku to drugiemu chyba też powinni pomóc, tym bardziej że najpierw się na to zgodzili A teraz jak widzą że nie będzie po ich myśli to zmienili zdanie. Czy ktoś kiedyś był w podobnej sytuacji? Macie jakieś rady jak rozwiązać taką sytuację?
_________________
Młoda29

[stonkapl]

Najlepiej zróbcie za tyle na ile WAS stać. Weźcie mały ślub kościelny albo cywilny i zamiast wesela zróbcie obiadokolacje do północy dla najbliższej rodziny 20-30 osób. Gadanie rodziców z obu stron będziecie mieć z głowy i zrobicie po swojemu.