|
Forum ślubne Ślub-Wesele.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
PatrycjaS19915 guru
Dołączył: 29 Sty 2013 Posty: 2472
|
Wysłany: Sro 25 Gru 2013, 23:59 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za przekierowanie,sama jakoś nie mogłam znaleźć albo źle szukałam Dopiero teraz wróciłam od P. To miały być ostatnie wspólne spokojne święta w domu,ale coś nie do końca wyszło...jak wróciłam z kościoła u mnie w domu nikogo nie było,nawet nie poinformowali że gdzieś się wybierają więc zebrałam się do P...jutro pewnie będą o to pretensje i o inne rzeczy też no ale może nie będzie aż tak źle. Chciała bym te dwa ostatnie dnu w domu przeżyć spokojnie i oby tak było.
Dziewczyny nie dajcie się chorobie. Moja świadkowa się rozchorowała,mam nadzieję że do ślubu wyzdrowieje a mnie też coś bierze ale bronie się rękami i nogami jak mogę |
|
Powrót do góry |
|
|
domcia192 guru
Dołączył: 02 Sie 2013 Posty: 2116 Skąd: Stalowa Wola
|
Wysłany: Pią 27 Gru 2013, 15:05 Temat postu: |
|
|
wszystko mnie dzis wkurza :/ _________________ Jesteśmy parą od 22.04.2007r. ;** <3
Zaręczeni od 14 grudnia 2012r. ;*
|
|
Powrót do góry |
|
|
pluszak guru
Dołączył: 09 Lis 2011 Posty: 2162 Skąd: TRN
|
Wysłany: Pią 27 Gru 2013, 19:17 Temat postu: |
|
|
Rozsadza mi głowę i mostek, przy każdym wdechu chce mi się płakać... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
kasia_90 guru
Dołączył: 19 Sie 2013 Posty: 4297 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Pią 27 Gru 2013, 19:20 Temat postu: |
|
|
Uuu jesteś chora? _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
pluszak guru
Dołączył: 09 Lis 2011 Posty: 2162 Skąd: TRN
|
Wysłany: Sob 28 Gru 2013, 10:22 Temat postu: |
|
|
kasiu właśnie nie... tylko to mnie tak boli ;/ _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
pearl.jamka guru
Dołączył: 31 Paź 2013 Posty: 3322
|
Wysłany: Sob 28 Gru 2013, 10:29 Temat postu: |
|
|
Blah. Co to były za święta.
Wigilia - złapała mnie jelitówka, i jak wparowałam z wigilii u teściów do swojego rodzinnego domu to prosto do ubikacji - no więc wyszłam z jedzeniem na zero.
I - dzień świąt - dziecko rozkwasiło sobie nosek (huśtało się na takiej rurce i ześlizgnęły mu się ręce i na złą stronę poleciał - zamiast do tyłu, to na buzię - więc już od babci trzeba było do domu jechać, żeby zapewnić dziecku spokój)
II dzień świąt - dziecko nie chciało jechać do taty - a raczej chciało ale jak pojedzie z nim mój narzeczony. Ojciec dziecka wpadł w szał (no bo jak to tak) no ale nic - w końcu dał się młody przekonać, że będzie fajnie i pojechał.
Wczoraj - telefon, że dziecku wychodzą podbiegnięte krostki - diagnoza - OSPA wietrzna. W związku z tym operację którą miał mieć 7 stycznia będzie trzeba przełożyć - pytanie na kiedy, bo może już na 2014 nie być terminów. Oczywiście nikt nie odbierał w rejestracji telefonu - i dopiero w poniedziałek będzie można to przełożyć - mam nadzieję, że może da się zrobić tak, że ktoś wskoczy na nasz termin a my na tego kogoś (kto miał mieć później)
No ja mam nadzieję, że to już koniec rewelacji bo fiknę. _________________ Wiadro cierpliwości przyjmę! Pilnie! |
|
Powrót do góry |
|
|
magda87 maniak
Dołączył: 04 Sie 2011 Posty: 1388 Skąd: Podlaskie
|
Wysłany: Sob 28 Gru 2013, 12:33 Temat postu: |
|
|
Święta święta i po świętach... Już wczoraj byłam w pracy, a dopiero dziś znalazłam chwilę, żeby do Was zajrzeć i dodać co nie co do mojej "sprawy"...
W poniedziałek umówiłam się z tatą, że zabiera mnie do domu. Gdy już jechał mąż powiedział "jak chcesz to możesz ze mną jechać, ale dopiero za kilka godzin", wcześniej nic nawet nie wspomniał, że będzie tego dnia jechał... Ale podziękowałam, bo tato był już w drodze...
Tato przyjechał (nie miał nawet ochoty wchodzić do mieszkania i się z nim zobaczyć...), zabraliśmy moje rzeczy, rower i pojechaliśmy do mieszkania siostry zostawić już kilka moich rzeczy i wziąć jej pakunki na święta. I pojechaliśmy do domu rodzinnego.
I zgadnijcie kto do mnie zadzwonił? Teściowa... Już jak zobaczyłam, że dzwoni to się zdenerwowałam... Gadałyśmy jakieś 10 minut, zadzwoniła zapytać co ja planuję. Więc mówię, że święta spędzam u rodziców i już się wyprowadzam. Ona pyta czy się wyprowadzam czy już rozwodzę, więc mówię, że nie wiem co będzie za miesiąc czy dwa, na chwilę obecną się wyprowadzam.
Zaczęła mi wmawiać, że dla mnie jest za mało ich kasy, że ona może dać więcej, że powinnam dać czas dla męża, że na jakiś kompromis powinnam pójść, że powinnam z nim rozmawiać (powiedział, że to ja nie chcę gadać...), że dlaczego ja w zawodzie nie pracuję (to zawsze musi dodać), że przecież mąż u nich pomaga i to za to on mu daje kasę, że ja nic nie opłacam, że ja widocznie wcale go nie kochałam jak za niego wychodziłam skoro mówię, że gdyby nie było tych obietnic to by ślubu nie było, itp itd... I najlepsze na koniec "bo Ty pewnie kogoś masz"! Jakbym normalnie w mordę dostała... Powiedziałam na to "oo nie, tak to rozmawiać nie będziemy, do widzenia"...
Dziewczyny jaka ja byłam wkurwiona, cała się trzęsłam z nerwów, mama leków uspakajających zaczęła szukać...
Nie odezwę się do tej kobiety dopóki mnie nie przeprosi... Kuźwa tyle walczyłam o ten związek, a takie coś usłyszeć... |
|
Powrót do góry |
|
|
pearl.jamka guru
Dołączył: 31 Paź 2013 Posty: 3322
|
Wysłany: Sob 28 Gru 2013, 12:43 Temat postu: |
|
|
Magda - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
W pewnym sensie to może być dla nich niezrozumiałe, dlaczego masz w nosie ich pomoc, nie zależy Ci na niej itp.
I w sumie teściowa powiedziała to co my Tobie tu wcześniej napisałyśmy - że wcale Ci na tym związku nie zależy i szukasz pretekstu do rozstania.
Tylko pewnie o wiele bardziej boli jak to się słyszy, niż czyta.
Z tym rozmawianiem - przecież to Ty ostatnio strzelałaś fochy i nie chciałaś rozmawiać - pisałaś o tym.
Skoro mąż pomaga rodzicom (jak rozumiem w biznesie) to co w tym dziwnego, że dostaje za to zapłatę? Chyba lepiej, że angażuje się w rodzinny biznes niż pracuje za jakąś marną kasę byle gdzie.
Faktycznie, rozwiedź się z tym chłopakiem i nie niszcz mu życia - młody jest to niech znajdzie sobie kobietę, która doceni i jego i jego rodzinę. _________________ Wiadro cierpliwości przyjmę! Pilnie! |
|
Powrót do góry |
|
|
magda87 maniak
Dołączył: 04 Sie 2011 Posty: 1388 Skąd: Podlaskie
|
Wysłany: Sob 28 Gru 2013, 12:56 Temat postu: |
|
|
Nie no pewnie, niech rodzice dalej go wyręczają w dorosłym życiu... Nie mam nic przeciwko temu, żeby pomagał rodzicom, ale kuźwa on u nich jest maksymalnie dwa dniu w tygodniu, a przywozi więcej kasy niż ja jestem w stanie zarobić... Pozostałe dni pójdzie na chwilę do szkoły, albo i nie, a resztę czasu spędza przed komputerem - oto dorosłe życie mojego męża...
Ja fochy strzelam? Chyba coś źle przeczytałaś. To że nie byłam w stanie zwijając się bólu z nim rozmawiać to jest foch według Ciebie?
A dodałam, że mama mu kazała te kwiaty kupić? Sama to powiedziała, że mu kazała...
I ja mu życie marnuję? Ja? Tyle czasu walcząc, żeby dorosną? Prosząc, błagając, zmuszając do dorosłego życia? No tak, bardzo go krzywdzę, bo przecież za dużo wymagam... Nie chciał dorosnąć to po cholerę ten pierścionek przynosił? Po co? A po to żeby mama już nie gadała, po to że mieszkaliśmy razem przed ślubem i jego babcia nie mogła się o tym dowiedzieć, więc teściowa zapłaciła (!) za pierścionek i nie raz go pytała "dałeś już?"
I tu nie chodzi o to, że dają, bo zawsze dawali i dawać będą, ale jak tak się szczycą, że on u nich pomaga to niech zatrudnią go i niech chłopak pracuje na swoją przyszłość. Nie daj Boże ja stracę pracę, to tracimy oboje ubezpieczenie, bo on jest pod moje składki podpięty... Ma 26 lat, a doświadczenia brak. I ja mam się cieszyć, że mama mu daje?? A co jeśli zajdę w ciążę? A co jeśli zabraknie rodziców? I wtedy z ręką w nocniku zostaniemy... |
|
Powrót do góry |
|
|
EwaK guru
Dołączył: 09 Lis 2012 Posty: 2816 Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Sob 28 Gru 2013, 12:57 Temat postu: |
|
|
pearl.jamka ja magde rozumiem i uważam, ze trochę niesprawiedliwie oceniasz sytuację. Oczywiście zrozumiałe jest, że pomoc rodziców jest potrzebna, ale jak ta pomoc jest cały czas to uzależnia.
Nie jestem gołosłowna bo opieram je na własnym doświadczeniu. Wiem jak się czuje magda. Nie bronię jej, ale wiem co czuje. To prawda, że nie znamy wersji jej męża, ale był czas, że magdzie zależało na tym związku i z mojego punktu widzenia moment, w którym jej mąż zaczaą się "starać"(choć osobiście myśle, że to nie do końca było szczere z Jego strony) to uważam, ze robił to za późno. W magdzie już się coś wypaliło i dlatego jak to napisałaś "szuka pretekstu" żeby się wyprowadzić/rozstać. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Zamknij
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Warszawa : Katowice : Kraków : Poznań : Wrocław : Łódź : Szczecin : Gdańsk : Toruń : Bydgoszcz : Częstochowa : Olsztyn : Rzeszów : Piła : Zielona Góra : Lublin : Kielce
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group |
|
|