Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pusia85 kandydat
Dołączył: 24 Sie 2010 Posty: 90 Skąd: Wejherowo
|
Wysłany: Nie 22 Maj 2011, 16:50 Temat postu: Ślub - żałuję, że to zrobiłam |
|
|
Jestem po ślubie kilka dni, a już żałuję, że to zrobiłam. Zaraz po ślubie wyprowadziliśmy się do niego, mieszka z siostrą. Oczywiście, on liczy się tylko z jej zdaniem. Co ona powie, jest święte. Ja się nie liczę. Siedzę zamknięta w pokoju, który jest nasz...Wkurza mnie syf, który ona robi w mieszkaniu, a kiedy sprzątam, słyszę, że robię to specjalnie na złość. Tęsknię za domem, a kiedy chcę tam jechać on ma pretensje, wręcz mi zabrania. Nie wiem, co robić. Czuję się jak niewolnica:( _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sheryl maniak
Dołączył: 30 Gru 2010 Posty: 1221
|
Wysłany: Nie 22 Maj 2011, 16:53 Temat postu: |
|
|
........
Ostatnio zmieniony przez Sheryl dnia Pon 16 Sty 2012, 19:30, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
kiniac gaduła
Dołączył: 20 Sty 2011 Posty: 367 Skąd: Tczew
|
Wysłany: Nie 22 Maj 2011, 17:08 Temat postu: |
|
|
Czytam i nie wiem, co myśleć...Sama mam zamieszkać z siostrą mojego przyszłego męża, też się nie lubimy i nie podoba mi się, że mój luby tak słucha swojej siostry...Przeprowadzaliśmy szczere rozmowy, mówiłam, co myślę o jej zachowanie, że mam do niej żal,itd. Pomogło i teraz jest między nami lepiej. Może też powinnaś przeprowadzić taką rozmowę? Wiadomo, zawsze pojawiają się na początku spięcia. Może wszystko wyolbrzymiasz? Z tym sprzątaniem...Ja na Twoim miejscu bym nie sprzątała, bo w ten sposób sama sobie narzucasz rolę sprzątaczki...Poza tym jesteście 8 dni po ślubie i już chcesz wracać do mamy? Dla mnie to dziwne...myślę, że to rani Twojego męża, bo on wychodzi z założenia, że najpierw jest rodzina, potem on, a przecież teraz to on właśnie jest Twoją rodziną...Powinniście teraz cieszyć się sobą, a nie płakać i marnować energię na głupie kłótnie. _________________ "Niech ludzie nie znający miłości szczęśliwej twierdzą, że nigdzie nie ma miłości szczęśliwej. Z tą wiarą lżej im, będzie żyć i umierać".
|
|
Powrót do góry |
|
|
ewelinka89 moderator
Dołączył: 09 Mar 2011 Posty: 9831
|
Wysłany: Nie 22 Maj 2011, 17:18 Temat postu: |
|
|
Nie wiem co powiedzieć.. Początkowo przeraziło mnie, że ktoś tak szybko dostał wiadro zimnej wody na głowę.. Z drugiej skojarzyłam Ciebie z Twoimi postami i zastanawiam się, czy naprawdę trzeba było do tego doprowadzać. Jesteście małżeństwem, musicie jakoś wspólnie to rozwiązać - pewnie najlepsze byłoby samodzielne zamieszkanie, pytanie tylko, czy nie za późno na tłumaczenie o tym - już - mężowi. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
shadow's wife guru
Dołączył: 15 Maj 2011 Posty: 10413 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 22 Maj 2011, 17:25 Temat postu: |
|
|
Pusia, według mnie nie po to wychodziłaś za mąż by Twój wybranek "słuchał" się swojej siostry a nie Ciebie, rodzina rodziną, ale to źle o nim świadczy, że swoją świeżo upieczoną żonę stawia na drugim miejscu i nie liczy się z Twoim zdaniem. Może on nie wie, nie widzi, że źle robi? Wiesz jak jest z facetami, dopóki nie powiesz prosto z mostu to się nie domyśli. Rozmawiałaś z nim o tym? Mówiłaś mu jak się czujesz? _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yenna maniak
Dołączył: 15 Wrz 2010 Posty: 1339 Skąd: Gliwice/Zabrze
|
Wysłany: Nie 22 Maj 2011, 18:46 Temat postu: |
|
|
Pusiu, przykro czytać Twój post
Na Twoim miejscu spróbowałabym rozmowy z mężem. W miarę na spokojnie. Powiedz mu jak się czujesz, że jest Ci z tym wszystkim źle, że nie tak to powinni wyglądać. Przedyskutujcie tez sprawę obowiązków. Tak żeby wszystko nie spadało na Ciebie. Nie lubię takich zagrań, ale może warto spróbować zrobić jakiś grafik? Ja sprzątam łazienkę w tym tygodniu, ty w następnym itp.
Życzę Ci też powodzenia w znalezieniu pracy, bo jeśli pamiętam nie masz nic w mieście męża. To by Wam umożliwiło w razie czego wynajęcie mieszkania dla siebie.
P.S. Dziewczyny, teksty w stylu "a nie mówiłam" raczej Pusi nie pomogą, więc może warto się od nich powstrzymać... _________________ 04.06.2011
|
|
Powrót do góry |
|
|
myszka426 moderator
Dołączył: 18 Mar 2009 Posty: 4826 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 22 Maj 2011, 19:16 Temat postu: Re: Ślub - żałuję, że to zrobiłam |
|
|
pusia85 napisał: | Jestem po ślubie kilka dni, a już żałuję, że to zrobiłam. Zaraz po ślubie wyprowadziliśmy się do niego, mieszka z siostrą. Oczywiście, on liczy się tylko z jej zdaniem. Co ona powie, jest święte. Ja się nie liczę. Siedzę zamknięta w pokoju, który jest nasz...Wkurza mnie syf, który ona robi w mieszkaniu, a kiedy sprzątam, słyszę, że robię to specjalnie na złość. Tęsknię za domem, a kiedy chcę tam jechać on ma pretensje, wręcz mi zabrania. Nie wiem, co robić. Czuję się jak niewolnica:( |
Pusiu a może dobrze by było porozmawiać z mężem. Życie po ślubie nie zawsze jest usłane różami ale nie można się poddawać wiadomo że na początku ludzie się docierają.
A co do bałaganu jaki robi jego siostra to może sprzątaj tylko wasz pokój a ona niech robi co chce. Rozumiem że jest Ci ciężko i życzę żeby wszystko się ulożyło i żebyście się dogadali w trójkę _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cinnamonnek maniak
Dołączył: 04 Maj 2011 Posty: 1536
|
Wysłany: Nie 22 Maj 2011, 19:26 Temat postu: Re: Ślub - żałuję, że to zrobiłam |
|
|
pusia85 napisał: | Jestem po ślubie kilka dni, a już żałuję, że to zrobiłam. Zaraz po ślubie wyprowadziliśmy się do niego, mieszka z siostrą. |
Na prawdę przykro jest czytać, że młodzi muszą mieć jeszcze kogoś na głowie. Może nie tyle finansowo, co zwyczajnie - psychicznie. Moim skromnym zdaniem, każda para powinna zamieszkać( bądź dążyć do zamieszkania) SOLO. Szczególnie zaraz po ślubie - jest to bowiem czas docierania się, uczenia współżycia z osobą, z którą złączyliśmy się przysięgą i chęcią bycia już do końca a osoby trzecie mogą jedynie dość mocno namącić i namieszać i napsuć krwi. Jak mówi przysłowie, czasem troje to już tłok..
Pusiu85 - koniecznie porozmawiaj z mężem o chęci powolnego "usamodzielnienia się".... może delikatnie zasugeruj mu wspólny wyjazd we dwoje? Choćby na tydzień? Może bez kurateli siostry będzie dla Ciebie zupełnie inną osobą, - tą w której się zakochałaś?
pusia85 napisał: | Oczywiście, on liczy się tylko z jej zdaniem. Co ona powie, jest święte. Ja się nie liczę. Siedzę zamknięta w pokoju, który jest nasz...Wkurza mnie syf, który ona robi w mieszkaniu, a kiedy sprzątam, słyszę, że robię to specjalnie na złość. |
To brzmi niemalże jak legendarna walka pomiędzy młodą mężatką a złą, gderliwą i czepliwą teściową. Ty walczysz z siostrą, co jest niemal tak samo bliskie ( pod względem pokrewieństwa) jak walka z teściową.
Jeśli Twój mąż jest tak niebywale przywiązany do siostry, sądzę, że narzekanie na nią, próba postawienia jej w złym świetle, czy też ciągłe napominanie "bo ona zrobiła to, bo tamto"- może sprawić, że wystąpią między Wami jedynie większe niesnaski i kłótnie. Twój mąż na pewno jest mocno zżyty z siostrą, i łatwiej mu będzie obwinić za coś Ciebie (nawet jeśli jesteś bez winy!), niż właśnie siostrę (która może jest dla niego wzorem?).
Nie umiem dać Ci żadnej rady, bo pewnie i takiej nie ma... każda sytuacja bowiem jest specyficzna, ale może warto porozmawiać na spokojnie z siostrą Męża a później z nim samym? Ustalić podział obowiązków, sprzątania, prania i tak dalej.. (może grafik?) czyli, że np, Ty sprzątasz Wasz pokój kiedy chcesz, a raz w tygodniu czyścisz wspólne pomieszczenia (kuchnię, łazienki... i tak dalej) a raz w tygodniu ona sama czyści to co chce? To chyba będzie fair. Takie nie wchodzenie sobie w drogę na pewno byłoby choć częściowym rozwiązaniem...
Ponadto, jeśli dom należy do siostry, to ja po części rozumiem tą chęć "rządzenia" i dominowania. W końcu, kobiety to niesamowicie terytorialne stworzenia, a Ty jakby nie patrzeć, - obca osoba, weszłaś w jej specyficzny świat i próbujesz rządzić nie tylko jej domem, ale i jej bratem, co ona osobiście może odebrać jako afront i stąd pojawiła się niechęć i brak sympatii. Sądzę, że ona boi się, że zabierzesz jej brata, na własność... może to i egoistyczne z jej strony, ale często występujące.
Koniecznie musicie się nauczyć żyć razem, jeśli Twoje małżeństwo ma normalnie funkcjonować, nie mówię tu o niebywałej miłości, ale choć o krztynie wzajemnej tolerancji.
pusia85 napisał: | Tęsknię za domem, a kiedy chcę tam jechać on ma pretensje, wręcz mi zabrania. Nie wiem, co robić. Czuję się jak niewolnica:( |
To zrozumiałe, że tęsknisz za miejscem, w którym czułaś się bezpieczna. Ale musisz być silna, sądzę, że warto przemyśleć sobie wszystkie ZA i PRZECIW takiego związku..., postaraj się sobie ułożyć w głowie na czym Ci tak na prawdę zależy... Mąż nie ma prawa zabronić Ci wyjazdu, odwiedzin rodzinnego domu. Określenie - żona, nie jest równomierne słowu - własność. , koniecznie o tym pamiętaj.
Trzymaj się ciepło kochana, nie daj się zamknąć w skorupce, staraj się wychodzić jak najwięcej do ludzi, na spacery i pokaż, że nie dasz się zwariować.
Trzymam kciuki za Ciebie. _________________ Ciekawość zabiła kota, satysfakcja przywiodła go z powrotem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dzwoneczek maniak
Dołączył: 19 Sty 2011 Posty: 1470 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 23 Maj 2011, 12:11 Temat postu: |
|
|
Może to co teraz napiszę wyda się niegrzeczne dla niektórych, ale...
Pusiu, że tak powiem "widziały gały co brały"! Wcześniej nie wiedziałaś, że siostra jest dla niego ważna? Że liczy się z jej zdaniem? Z tego co pamiętam to pisałaś już o tym przed ślubem... Więc wiedziałaś o tym... Skoro wiedziałaś to trzeba było z nim o tym porozmawiać, jakoś tą sprawę załatwić, uzgodnić. A jeśli wiedziałaś, że rozmowa nic nie da, to trzeba było się POWAŻNIE zastanowić! Ślub to nie jakaś dziecinna zachcianka. To nasza decyzja na całe życie, nie można jej od tak po paru dniach zmieniać. Nie uważasz, że to jest jakieś niepoważne?
A teraz już po ślubie nie wiem co powinniście zrobić. Powinniście spokojnie o tym porozmawiać, może się wyprowadzić od siostry? Jakoś zacisnąć pasa i wynająć coś osobno. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
elizusiek gaduła
Dołączył: 06 Maj 2011 Posty: 464 Skąd: Ząbki k/Warszawy
|
Wysłany: Pon 23 Maj 2011, 12:16 Temat postu: |
|
|
To bardzo smutne co piszesz, te pierwsze dni powinny być cudowne, niepowtarzalne, powinny rozpocząć w Waszym życiu nowy etap - lepszy, dojrzalszy, a tymczasem tak się dzieje... Pewnie każdy to wie, ale ROZMOWA to jest coś niezastąpionego, o uczuciach, o tym jak Ty widzisz tą sprawę, a jak według Ciebie powinno to wyglądać. Jeśli teraz tego nie ustalicie, potem będzie tylko gorzej, zaczniecie się od siebie oddalać, przestaniecie się szanować nawzajem a to nie o to chodzi. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Zamknij
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Warszawa : Katowice : Kraków : Poznań : Wrocław : Łódź : Szczecin : Gdańsk : Toruń : Bydgoszcz : Częstochowa : Olsztyn : Rzeszów : Piła : Zielona Góra : Lublin : Kielce
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group |