Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
marta_ges moderator
Dołączył: 02 Paź 2009 Posty: 7062 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Czw 17 Lip 2014, 11:43 Temat postu: Kiedy i na co pozwolić dziecku.. |
|
|
Posty przeniesione z ciężarówek. Zapraszam do dalszej dyskusji
Fantazja napisał: | Mój mąż zawsze wychodził z założenia, że jeśli będzie miał syna to będzie pilnował syna, natomiast jeśli będzie miał córkę to będzie musiał pilnować pół miasta lol Drugiej połowy miasta będzie pilnował jego najlepszy kumpel - też zostanie tatą córci, wg terminów, jakiś tydzień później oczko |
Rashel napisał: | Męska wyobraźnia nie zna granic
Ale nasz znajomy też takie podejście
Jak się dowiedział, że córa będzie, to też zapowiedział, że broń na polowania znajdzie nowe zastosowanie (jest leśniczym)
Oj ci tatusiowie, |
Karolina1984 napisał: | A mój wspaniały mąż stwierdził, żę pilnować co nie ma- jak ktoś się urodził puszczalski, to taki umrze mimo pilnowania ....... Ale my w ogóle w takich kategoriach nie rozumujemy..., widziałam na przykłądzie mamy, co znaczy nadmierna opiekuńczość w stosunku do syna- współczuję każdej dziewczynie, która sie ewentualnie zainteresuje moim bratem... |
nheledore napisał: | Mój mąż też się nie daje podpuszczać na takie tematy i wychodzi z założenia, że dziecku trzeba pozwolić żyć
Ja się jeszcze waham
Miałam 14 lat, jak pierwszy raz pojechałam z moim ówczesnym chłopakiem, a dziś mężem pod namiot i sama nie wiem, czy byłoby to moralne nie pozwalać na to samo własnej córce, a z drugiej, na ile to moralne jej pozwolić |
atina napisał: | Ja w wieku 14 lat czekałam na okres, który nadszedł w lipcu, a nie myślałam wtedy o chłopakach. I będę pilnować córki . W wieku 14 lat na pewno nie będzie namiotów i wspólnych nocy:) Może jak będzie miała 16-17. |
nheledore napisał: | Tu się zrobi wielki OT, ale w sumie ciekawy temat, zaraz poszukam bardziej odpowiedniego, tymczasem mam tylko taką luźną myśl, że to, kurka rurka jest ciężki orzech do zgryzienia dla rodziców.
Mam agentki koleżanki, które w wieku nastu lat nie mogły podrapać się po tyłku bez zgody rodziców, a gdy tylko wyfrunęły po maturze z domu- zgroza Ani to się pić nie nauczyło, więc się upadla regularnie (i bynajmniej nie dla przyjemności, bo upodlić można się też z klasą, wśród samych swoich i bez wstydu), ani się nie 'wyszumiało', toteż się byle gdzie i z byle kim.
Mnie wyszło na dobre, ale to zasługa moich rodziców, że po pierwsze zaufali, a po drugie nie tłamsili buntu, a słowo daję, mieli ze mną krzyż pański w wieku moich nastu (głównie 13stu i 14stu).
Tak policzyłam te lata i wyjazd pod namiot na jedną noc, na festivalu był w roku, w którym kończyłam 15ście, więc w sumie miałam 15ście lat, ale to niewiele zmienia. Oczywiście, moi rodzice znali wersję, że śpię wraz z koleżankami, trzeba oddać im sprawiedliwość
Ostatecznie, chyba wszystko zależy od dziecka.
Mnie w sumie nigdy w głowie nie był przelotny seks albo pijano narkotyczne dyskoteki. Miałam klimat mocno koncertowy i znajomych, którzy mieli dość poukładane w głowie.
Oczywiście, piło się i robiło głupoty, ale każdy z tych ludzi dzisiaj jest normalnym człowiekiem, niektórzy pod krawatami, co czasami wprawia mnie w zakłopotanie
Gdy widać, że dziecko jest nadal dzieckiem, wiadomo, trzeba pohamować zapędy, ale trzeba też wyłapać moment, gdy dziecko przestaje być dzieckiem i zaczyna dojrzewać i jakoś to ogarniać razem z nim, bo łatwo się wtedy pogubić.
Ja mam nadzieję, że będę miała z moim dzieckiem na tyle dobry kontakt zawsze, że nie będę patrzeć schematycznie, a indywidualnie.
Uf, na szczęście do tego czasu jest jakieś 15 lat |
kamilka napisał: | Fantazja napisał: | Mój mąż zawsze wychodził z założenia, że jeśli będzie miał syna to będzie pilnował syna, natomiast jeśli będzie miał córkę to będzie musiał pilnować pół miasta |
to tak jak mój małż jak wyszliśmy z gabinetu po tym jak się okazało, że jednak córeczka to pierwsze co powiedział to że miał do upilnowania jednego chłopa, a tu trzeba będzie ku**a całej wsi pilnować
ja miałam podobnie jak Nhele, rodzice mnie nie ograniczali jakoś szczególnie - oczywiście w granicach zdrowego rozsądku (chociaż tego, że mnie w wieku 10 lat puścili na 3-dniowy biwak z harcerzami to im chyba nie wybaczę...) i też chyba dzięki temu jakoś strasznie nie szalałam. Takie zdrowe podejście, mam nadzieję, że ja będę tak samo umiała podejść do wychowania naszych dzieci, bo jak patrzę na to z perspektywy przyszłej mamy to super łatwo ze mną nie mieli. No i z moim bratem, który teraz ma 16 lat też nie mają |
Mani_ani napisał: | Jestem przerażona tym, co piszecie Ja pierwszy raz wyjechałam z chłopakiem (narzeczonym) jak byłam świeżo po maturze (rocznikowo 19 lat, 4,5 roku razem) i narzeczony miał jeszcze rozmowę z moimi rodzicami nt zaufania Wyjechałam tylko dlatego, że tak naprawdę nie mogli mi już zabronić, ale dla nich to było i tak za wcześnie |
atina napisał: | Dziewczyny, w tych czasach jest już inaczej. I nie da się wychowywać tak jak my byłyśmy wychowane. Niestety. Młodzież wcześniej dojrzewa, wystarczy rozglądnąć się. A najbardziej przeraziły mnie stroje na zakończenie roku szkolnego, pod koniec czerwca. Dziewczyny wyglądały jakby szły na imprezę w miniówkach, a nie do szkoły. Tego w moich czasach nie było. Ja pierwszy raz spałam u chłopaka jak kończyłam 17 lat (seksu nie było zaznaczę ). Oczywiście mama o tym nie wiedziała Ok musimy zrobić inny wątek w tym temacie |
Karolina1984 napisał: | Ja mając 20 lat po raz pierwszy całowałam się w ogóle z facetem
Chociaż tyż prawda, gdyby jakikolwiek mnie wcześniej zechciał |
pearl.jamka napisał: | Łosz, ja jak miałam 14 lat to okres dostałam i faceci mi w głowie nie byli. Zainteresowanie płcią męską zaczęło się jakoś koło 17 roku życia.
Świat stanął na głowie. Muszę się wynieść w Bieszczady albo nie wiem, na Murmańsk
Moim zdaniem da się wychować - wystarczy w domu przekazywać odpowiednie wartości. Sorry, ale 14 latka biegająca za chłopakami czy też mająca chłopaka - to jest chore. |
Rashel napisał: | pearl.jamka napisał: | Sorry, ale 14 latka biegająca za chłopakami czy też mająca chłopaka - to jest chore. |
Popieram, ale niestety nic nie zrobisz...
Chociaż znam dziewczyne, 12 lat jak straciła dziewictwo ze swoim chłopakiem. Ale oni są po dzień dzisiejszy razem. 12 lat.
Więc t jedno dobre ;]
Moja kuzynka, pracuje w podstawówce a swojego czasu też miała zastępstwa w gimnazjum. Podstawówka - zaczynają sie pomalowane paznokcie, krótkie szorciki. A gimnazjum to już pełen make up, wyzywające ciuchy, obcasy. :/
Nie mówiąc o tym, że nie wiem jak 3/4 z tych dziewczyn mieści się do szkoły w swoje torebki i torebusie O.o
NIe wiem, ale za moich czasów takie akcje nawet w liceum nie przechodziły!
A teraz rodzice pozwalają na zdecydowanie za dużo :/ |
shadow's wife napisał: | Dla mnie 14 letnia dziewczyna, to już nastolatka, która ma prawo do pierwszych miłości, randek itp. I nie jest to dla mnie chore
Można by wydzielić ten temat? Jest dość ciekawy, mogłybyśmy sobie podyskutować |
Mani_ani napisał: | pearl.jamka napisał: | Sorry, ale 14 latka biegająca za chłopakami czy też mająca chłopaka - to jest chore. |
Ja miałam ukończone 14 lat, rocznikowo 15 jak zaczęłam być z narzeczonym I koło siebie mam związek, który zaczął się w tym samym wieku, ale para ma aktualnie po 19 lat Nie uważam, że to chore - zwykle taki związek nie jest na początku erotyczny a romantyczny Czułe smsy, odprowadzanie się po szkole, noo pierwszy pocałunek... Ja nie widzę nic dziwnego w tym, że w tym wieku już przeżywa się pierwsze miłości Ale może to rzeczywiście kwestia terminu "stania się kobietą" Ja stałam się nią w wieku 12 lat
Nie mówię tu o udawaniu dorosłego i wskakiwaniu do łóżka, bo to zupełnie inna bajka. |
nheledore napisał: | pearl.jamka napisał: |
Moim zdaniem da się wychować - wystarczy w domu przekazywać odpowiednie wartości. Sorry, ale 14 latka biegająca za chłopakami czy też mająca chłopaka - to jest chore. |
No i ja myślę, że moi rodzice świetnie się z tego wywiązali
Spałam wyłącznie z moim mężem, cała moja rodzina znała go, gdy miałam 15 - 16 lat, poszłam na studia, chciałam szybko zakładać rodzinę. To są właśnie te wartości, o których piszesz. Nie byli mi w głowie chłopcy, z którymi chodzi się tydzień, a potem się ich wymienia. Nie było mi w głowie oszukiwanie kogokolwiek i wbrew protestom rodziców zwyczajnie wychodziłam z domu mówiąc prawdę, dokąd idę. W wieku nastu lat zmasakrowałam się jeden jedyny raz tak, że aż żal i dzięki reakcji mojej mamy nigdy w życiu już się tak nie upiłam.
Zresztą, u nas to chyba rodzinne- mam starszą siostrę, która swojego męża poznała w wieku 15 lat.
Chore? Ja uważam, że to piękne, taka młodzieńcza miłość, która dojrzewa razem z człowiekiem.
"Bieganie" za chłopakami w każdym wieku jest chore
Nie wiem, ale wyobrażam sobie zadartą kieckę i odkryte wszystkie wdzięki- wieje desperacją, czternastolatki raczej nie bywają zdesperowane, chociaż już trochę czasu upłynęło, odkąd miałam czternaście lat
Tak czy inaczej, rozumiem Pearl, że gdy będziesz miała córkę, która zakocha się w wieku lat 14 (a zakocha się, albo szczęśliwie, albo nieszczęśliwie i oby nie, bo w tym wieku okropnie się przeżywa porażki sercowe) powiesz, że jest chora i to wyłącznie jej fanaberia?
Już Ci gratuluję Ja tam zamierzam nadążać za moim dzieckiem i być na bieżąco z jego rozwojem, a nie sztucznym schematem, co wypada a co nie |
atina napisał: | Nauczyciele też. Dawniej do domu wracali uczniów, jak ktoś był niestosownie ubrany. Ba, ja miałam przekichane jak sobie w gimnazjum jednego pasemka zrobiłam, za to że poszłam bez pyskowania do dentysty Mamusia mi pozwoliła. A w szkole Pani tak podpadłam, że na każdej prawie lekcji mnie pytała. |
Mani_ani napisał: | nheledore napisał: |
Ja tam zamierzam nadążać za moim dzieckiem i być na bieżąco z jego rozwojem, a nie sztucznym schematem, co wypada a co nie |
Ja przez takie podążanie sztucznym schematem mam wieelki żal do rodziców. Radzę Wam nie popełniać tego błędu z Waszymi dziećmi. |
Rashel napisał: | Problem w tym, że taka randkująca 14 latka, łazi po imprezach, pije, alboe wróci z brzuchem.
Kiedyś tego tak się nie widziało. Nie znałam z sąsiednich klas w gimnazjum żadnej nastoletniej mamy!
Męża brat, gimnazjalista, ma już w klasie ciężarną koleżankę.
Imprezy? Owszem - w mieszkaniu kolegi z osiedla, chipsy, popcorn, cola i oglądanie filmów! Oczywiście z zameldowaniem się co jakiś czas u rodziców moich, albo moich przyjaciółek I nie po nocach...
Ja na pierwszą prawdziwą randkę poszłam w wieku 17 lat.
I niestety chłopak nie przypadł mi do gustu, więc sobie odpuściłam |
nheledore napisał: | Mani_ani napisał: | nheledore napisał: |
Ja tam zamierzam nadążać za moim dzieckiem i być na bieżąco z jego rozwojem, a nie sztucznym schematem, co wypada a co nie |
Ja przez takie podążanie sztucznym schematem mam wieelki żal do rodziców. Radzę Wam nie popełniać tego błędu z Waszymi dziećmi. |
Żal to jeden z motywów, ale przede wszystkim, zbyt dobra pamięć, co miały w domu moje rówieśniczki i jak na tym wyszły. Wiadomo, że jak nastolatek (czy też nastoletnie dziecko) coś sobie umyśli, to jeszcze w połączeniu z charakterem, nie będzie siły, żeby go przed tym powstrzymać. I albo zrobi to w tajemnicy, albo zrobi pod okiem rodziców.
I druga opcja jest znacznie lepsza, bo można korygować albo niwelować potencjalne konsekwencje. Zamykając się przed dzieckiem: "nie chcę o tym słyszeć, to jest nienormalne, koniec tematu" robimy krzywdę i sobie i dziecku. Bo niby mamy komfort psychiczny, że nic się w naszym świecie nie zmienia, a dziecko za naszymi plecami robi swoje.
Ja tego nie chcę. Moje dziecko będzie mogło być jakie chce i kochać, kogo zechce. Zdaję sobie sprawę, że choćbym na rzęsach stawała i tak nie będzie mi się zwierzać i i tak nie będę wiedziała o wszystkim, ale myślę, że te najważniejsze informację wyłapię. |
atina napisał: | No tak, ale jak moje dziecko, w wieku 14 lat, będzie chciało jechać pod namioty, to jak ja mam się zgodzić. Nawet obiecując mi, że będzie spać z koleżanką. Po pierwsze musi być ktoś pełnoletni, w końcu 14latkowie to jeszcze dzieci, po drugie dzieci potrafią kłamać. Można uważać, że nasze dziecko jest idealne, ale tak nie jest, każde kłamie. Dziecko tak łatwo namówić, przekabacić. Jak będzie Lena miała 16-17 lat to inna sprawa, nie chcę jej zamykać pod kluczem. Sama też nie byłam już wtedy zamykana i spokojnie mogłam jeździć na ogniska itp. Ale nie wcześniej.
nhele napisałaś " I albo zrobi to w tajemnicy, albo zrobi pod okiem rodziców. ". Masz rację, czasami lepiej zgodzić się, niż żeby dziecko w tajemnicy gdzieś się szlajało. Ale nie zawsze, czasami trzeba powiedzieć NIE. Przecież nie możemy na wszystko się zgadzać. A jak dziecko nie rozumie normalnych powodów, dlaczego się nie zgadzamy, to najczęściej kończymy "Bo ja tak mówię i koniec tematu".
I co najważniejsze, rodzic ma być rodzicem (ma wychowywać), a nie przyjacielem. Dziecko przyjaciela ma wśród rówieśników. |
shadow's wife napisał: | pearl.jamka napisał: | Moim zdaniem da się wychować - wystarczy w domu przekazywać odpowiednie wartości. |
Jeśli się dobrze dzieckiem pokieruje, przekaże mu się odpowiednie wartości, to myślę, że
Rashel napisał: | taka randkująca 14 latka, łazi po imprezach, pije, alboe wróci z brzuchem. |
nie zrobi nic głupiego.
atina napisał: | I co najważniejsze, rodzic ma być rodzicem (ma wychowywać), a nie przyjacielem. Dziecko przyjaciela ma wśród rówieśników. |
Moja mama była i jest moją najlepszą przyjaciółką, zawsze mogłam jej się zwierzyć, wygadać, wypłakać, nigdy mnie nie zdradziła, zawsze wsparła dobrym słowem i mądrą radą.
Chciałabym być choć w połowie taką dobrą mamą dla naszej córki, jak moja mama dla mnie. |
atina napisał: | shadow's wife napisał: |
atina napisał: | I co najważniejsze, rodzic ma być rodzicem (ma wychowywać), a nie przyjacielem. Dziecko przyjaciela ma wśród rówieśników. |
Moja mama była i jest moją najlepszą przyjaciółką, zawsze mogłam jej się zwierzyć, wygadać, wypłakać, nigdy mnie nie zdradziła, zawsze wsparła dobrym słowem i mądrą radą.
Chciałabym być choć w połowie taką dobrą mamą dla naszej córki, jak moja mama dla mnie. |
Tak, ale rodzic jest przede wszystkim rodzicem, z którym, jak masz dobre kontakty, to o wszystkim rozmawiasz i jest miło. A pod pojęciem przyjaciel kryje się ktoś, kto Ci doradzi, zrozumie, ale nie zakaże i nie wychowa. |
shadow's wife napisał: | Nie wiem jak moja mama to połączyła i wychowanie i przyjaźń, ale zrobiła to idealnie. |
atina napisał: | I to jest sztuka Też chciałabym taka być Przyjaciel i rodzic w jednym |
nheledore napisał: | Rashel napisał: | Problem w tym, że taka randkująca 14 latka, łazi po imprezach, pije, alboe wróci z brzuchem.
|
Jak widać po mnie, bądź mojej siostrze, żadna z nas z brzuchem nie wróciła
A "kiedyś" było tak samo Moja mama, jako jedyna z czterech sióstr miała dziecko w wieku 28 lat, reszta w wieku 17stu, 18stu.
W ogóle, śmieszy mnie to "za moich czasów", moja siostra jest o siedem lat starsza, w tym roku stuknie jej 30, dosyć dobrze pamiętam "jej" czasy i tak samo, jak teraz, dziewczyny gadały o chłopakach, miały ulubione (męskie) zespoły i wokalistów, malowały paznokcie i pyskowały nauczycielom i rodzicom. Nie wiem czemu, każdemu pokoleniu wydaje się, że jest inne, albo wyjątkowe, a tymczasem powiela tylko dawno wydeptane ścieżki
14latka pod namiotami na tydzień to oczywiście jest przesada.
Ale mnie nie chodzi o to. Posługiwanie się metryką zwykle bywa złudne. Są 17latki, które mają takie siano w głowie, że strach puszczać do ludzi samopas, a są 15stki, które wykrzesują więcej odpowiedzialności, niż ich rówieśnicy. Mnie o to chodzi, by znać własne dziecko i wiedzieć, na ile można mu ufać.
Mam nadzieję, że nigdy nie powiem do dziecka: "bo JA tak mówię", to chyba największa porażka rodzica, kiedy nie jest w stanie się dogadać z dzieckiem. A dziecko, to przede wszystkim człowiek. I potrzebuje racjonalnych powodów, jasnych zasad i równego traktowania.
Przyjaźnić się z dzieckiem zamierzam, ale nie w takich typowych kategoriach, bo również uważam, że rodzic ma przede wszystkim wychować. Ale oprócz tego ma być też wsparciem, ostoją i w razie potrzeby wyciągnąć pomocną dłoń bez wyciągania zbędnych wniosków. Tak mi dopomóż Bóg |
Mani_ani napisał: | Rashel napisał: | Problem w tym, że taka randkująca 14 latka, łazi po imprezach, pije, alboe wróci z brzuchem.
Kiedyś tego tak się nie widziało. Nie znałam z sąsiednich klas w gimnazjum żadnej nastoletniej mamy!
Męża brat, gimnazjalista, ma już w klasie ciężarną koleżankę.
Imprezy? Owszem - w mieszkaniu kolegi z osiedla, chipsy, popcorn, cola i oglądanie filmów! Oczywiście z zameldowaniem się co jakiś czas u rodziców moich, albo moich przyjaciółek I nie po nocach...
|
Żadna z moich randkujących 14-letnich koleżanek nie jest do tej pory matką (a przepraszam, jedna jest albo lada chwila zostanie, ale jest 2 lata po ślubie). Od podstawówki do końca liceum nie widziałam w szkole ŻADNEJ ciężarnej dziewczyny, a liceum skończyłam 4 lata temu, więc nie tak długo. Z tym imprezowaniem to też gruba przesada. Ja na pierwszą całonocną imprezę poszłam do mojej przyjaciółki z klasy na jej 18. Rashel masz jakieś stereotypowe podejście. |
Rashel napisał: | shadow's wife napisał: | pearl.jamka napisał: | Moim zdaniem da się wychować - wystarczy w domu przekazywać odpowiednie wartości. |
Jeśli się dobrze dzieckiem pokieruje, przekaże mu się odpowiednie wartości, to myślę, że
Rashel napisał: | taka randkująca 14 latka, łazi po imprezach, pije, alboe wróci z brzuchem. |
nie zrobi nic głupiego.
atina napisał: | I co najważniejsze, rodzic ma być rodzicem (ma wychowywać), a nie przyjacielem. Dziecko przyjaciela ma wśród rówieśników. |
Moja mama była i jest moją najlepszą przyjaciółką, zawsze mogłam jej się zwierzyć, wygadać, wypłakać, nigdy mnie nie zdradziła, zawsze wsparła dobrym słowem i mądrą radą.
Chciałabym być choć w połowie taką dobrą mamą dla naszej córki, jak moja mama dla mnie. |
Ale teraz z tego co widze, nawet najlepiej wychowujący dziecko rodzic nie ma bladego pojęcia jaki wpływ ma na jego pociechę środowisko i rówieśnicy. I w pewnym momencie to oni a nie rodzic stają się autorytetem.
Zasadniczo można też wychować przysłowiową "dupę wołową". Czego przykład mam aktualnie w domu. Męża brat, 14 lat, jest taką memeją, beksą i nierobem, że mi ręce opadają! Żadnych kolegów, wyłącznie jedna koleżanka mieszkająca obok, liczy się wyłącznie komp, internet i teraz jeszcze etap pornosów. O czym wiem ja, mąż a rodzice zdaje się temat olali dokumentnie :/
Wszystko trzeba zrównoważyć. Bo niestety ale większość rodziców popada właśnie w dwie skrajności.
Swoją drogą, moja mama i kuzynka sa nauczycielkami. I to co wyprawiają rodzice w szkole podstawowej, to już jest kpina i paranoja!! |
atina napisał: | nheledore napisał: |
Mam nadzieję, że nigdy nie powiem do dziecka: "bo JA tak mówię", to chyba największa porażka rodzica, kiedy nie jest w stanie się dogadać z dzieckiem. A dziecko, to przede wszystkim człowiek. I potrzebuje racjonalnych powodów, jasnych zasad i równego traktowania.
|
Oj, żeby dziecko zawsze chciało Cię zrozumieć i przyznać Ci rację, jak powiesz "Nie" bo to np to jest niebezpieczne, a znajomi będą mogli i będą namawiać Twoją pociechę. Sama byłam dzieckiem i wiem jak nie trafiały do mnie mądre argumenty rodziców, bo wiedziałam, że znajomi mają zgodę i będą się świetnie bawić. Beze mnie.
A jak wiemy, rodzice są różni. Niektórzy pozwalają na wszystko, żeby mieć chwilę spokoju. |
nheledore napisał: | Rashel napisał: |
Ale teraz z tego co widze, nawet najlepiej wychowujący dziecko rodzic nie ma bladego pojęcia jaki wpływ ma na jego pociechę środowisko i rówieśnicy. I w pewnym momencie to oni a nie rodzic stają się autorytetem. |
Bzdura.
Jeśli tylko rodzic nie zamyka się w stereotypach, świetnie rozpozna, czy dziecko pije "tylko" piwo, wali wódę, pali marychę czy wciąga białe.
Przez takie gadanie do dziecka: "nie bo nie, nie, bo ja tak mówię, nie, bo to twoja fanaberia, nie pójdziesz, bo się będziesz szlajać i wrócisz z brzuchem" rodzic zamyka sobie drogę do niego. Po pierwsze, do takiego domu w życiu nie zaprosi swoich rówieśników, bo siara, jak matka tak truje, po drugie, będzie oszukiwało na każdym kroku, a zrobi to tak sprytnie, że nikt nie da rady się połapać.
Dobrze wychowujący dziecko rodzic właśnie zna większość znajomych, wie, w jakim "klimacie" się obraca, wie, czego można się po nim spodziewać. Poza tym, na tyle zna swoje dziecko, że wie, kiedy ugnie się pod presją kolegów, a kiedy będzie asertywnie odmawiało.
Poza wszystkim, rówieśnicy są bardzo ważni w życiu dzieciaka i ja już teraz modlę się, żeby moja mała znalazła fajnych przyjaciół w życiu, z którymi będą robić głupoty stosowne do wieku, ale bez przeginania pały. I będę super szczęśliwa, jeśli dane mi będzie poznać znajomych, z którymi spędza czas i dzieli się kłopotami |
Rashel napisał: | Fajnie się "gdyba" ale Wasze metody wychowawcze i podejście do dziecka ukształtują się z czasem
I mogą być uzaleznione też od tego w jakim środowisku będzie się obracała Wasza pociecha...
Ja nie gdybam. NIe wiem jak będę wychowywala moje dziecko. Oboje z mężem mamy inne doświadczenia życiowe. I pewnie wspólnie będziemy musieli dojść w tych kwestiach do porozumienia. Innego wyjścia nie będzie...
Czas i społeczeństwo też zweryfikują, jakie będą nasze pociechy za 14-15 lat....
Ja akurat mojego podejścia i obserwacji nie uważam za "bzdurę". ;] |
atina napisał: | Rashel ma świadomość, jeśli choć trochę czasu poświęci dziecku, a nie pracy. Skoro Ty masz świadomość, ja i inne dziewczyny, to czemu rodzic starszy ode mnie o kilka lat nie ma? Ma, tylko nie ma czasu dla dziecka. A to już jest błąd w wychowaniu. |
_________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
nheledore moderator
Dołączył: 15 Lip 2011 Posty: 6798 Skąd: K/T
|
Wysłany: Czw 17 Lip 2014, 11:53 Temat postu: |
|
|
atina napisał: | nheledore napisał: |
Mam nadzieję, że nigdy nie powiem do dziecka: "bo JA tak mówię", to chyba największa porażka rodzica, kiedy nie jest w stanie się dogadać z dzieckiem. A dziecko, to przede wszystkim człowiek. I potrzebuje racjonalnych powodów, jasnych zasad i równego traktowania.
|
Oj, żeby dziecko zawsze chciało Cię zrozumieć i przyznać Ci rację, jak powiesz "Nie" bo to np to jest niebezpieczne, a znajomi będą mogli i będą namawiać Twoją pociechę. Sama byłam dzieckiem i wiem jak nie trafiały do mnie mądre argumenty rodziców, bo wiedziałam, że znajomi mają zgodę i będą się świetnie bawić. Beze mnie.
A jak wiemy, rodzice są różni. Nie którzy pozwalają na wszystko, żeby mieć chwilę spokoju. |
Ale jasne, że nie będzie mnie zawsze rozumiało, bo tu się ścierają dwie racje- racja moja, strach i obawa i racja dziecka- chęć zabawy, chęć bycia dorosłym.
Zawsze tak było, tak jest i tak będzie. Konflikt pokoleń
Chyba chodzi o to (tak patrząc po tym, jak negocjowałam z rodzicami), żeby wypracować kompromis, z którego i dziecko i rodzic wychodzi z częścią swoich racji. Powiedzenie "nie, bo ja tak mówię" to najgłupsza rzecz, którą można powiedzieć nastolatkowi. Następnym razem może nie chcieć nawet zapytać o zdanie.
Dziecko ma wiedzieć, jakie są granice, ma czuć, że obdarza się je zaufaniem, a jak zawali, to z własnej głupoty i z dziecinności, z której tak chce wyrosnąć w oczach wszystkich traci część zaufania i następnym razem rodzic będzie miał uzasadnienie.
Moich rodziców przeciorała moja siostra.
Zabraniali jej niemal wszystkiego. W związku z czym w wieku nastu lat wymyśliła intrygę z "wycieczką szkolną". Trzydniową. Wycieczka w istocie okazała się wypadem z chłopakiem. I co? I kto by się połapał? Tata ją nawet odwiózł pod szkołę, gdzie miał stać autobus, wszystkie koleżanki były wtajemniczone. Rodzice myśleli, że jest w miejscu oddalonym od tego, w którym była o 500km.
Ja nigdy nie wycięłam takiego numeru, bo nie musiałam. Moi rodzice skumali, że lepiej jest dać kredyt zaufania i mieć pewność, że dzieciak jest tam, gdzie mówi, że jest. A nie miałam super łatwo, bo między mną a rodzicami jest 37 lat różnicy. Jak miałam naście, oni mieli po pięćdziesiąt. Musieli wykonać gigantyczną robotę.
Ale dzięki temu zawsze znali prawdę, z kim jestem i gdzie. I to chyba lepsze, bo gdyby cokolwiek mi się stało, mogliby reagować szybko. W wyżej opisanej sytuacji, nawet nie wiedzieliby, gdzie szukać, gdyby siostra zaginęła, cokolwiek się stało.
Dlatego "nie bo nie", "bo JA tak mówię" jest takie groźne.
Bo dziecko może się wkurzyć i powiedzieć: "a JA mówię tak".
Rashel, powiedziałaś oczywistość
Przecież żadna z nas, wypowiadających się tutaj, nie ma w domu nastolatka, więc skąd mogłaby mieć "metody wychowawcze", ta dyskusja to zbiór doświadczeń własnych plus obserwacji otoczenia.
Takie teksty mogą zabijać dyskusję, a po co, jest bardzo ciekawa!
Marta, dziękuuuuuuujemy za przeniesienie i trud przekopiowania |
|
Powrót do góry |
|
|
Rashel maniak
Dołączył: 13 Maj 2013 Posty: 1613
|
Wysłany: Czw 17 Lip 2014, 11:58 Temat postu: |
|
|
Ja wiem w którychm momentach mojego życia moja mama popełniła błędy. I jak to mnie później ukształtowało.
W pewnym etapie mojego życia, poświeciła się wyłącznie pracy i studiom. Kiedy ja potrzebwałam jej uwagi, pomocy i rozmowy, ona nie miała czasu. A rozmowy z ojcem i wspolne spędzanie z nim czasu "to nie było to".
W gimnazjum miałam problemy z rówieśnikami. Nałożyło się to na moment, kiedy mój ojciec miał wypadek. Mama poświęcała czas głównie jemu, jego problemach i później jej problemy ze zdrowiem i psychiką, która w pewnym momencie wysiadła.
Ja zostałam sama. Ja też wysiadłam. Ale tego nikt nie widział.
Moja mama zdala sobie z tego sprawę dopiero po latach, jak jej to wszystko naświetliłam. Skąd wtedy wynikły moje problemy i to nie małe.
Nawet najlepszy rodzic, może się w pewnym momencie pogubić.
Teraz wydaje się Nam, że nie popełnimy tych błędów co nasi rodzice, albo będziemy tacy cudowni jak oni.
Ale serio, życie weryfikuje wszystko.
I tak jak pisze Atina - sporo rodziców nie zauważa problemów dziecka, bo zajętych jest własnym życiem, pracą, zdrowiem. Wg nich wszystko jest ok, a częśc z nich aktualnie problemy wychowawcze i kształceniowe własnego dziecka przerzuca na szkołę. To wychowawca ma wychowywać, bo oni nie mają czasu... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
nheledore moderator
Dołączył: 15 Lip 2011 Posty: 6798 Skąd: K/T
|
Wysłany: Czw 17 Lip 2014, 12:15 Temat postu: |
|
|
Rashel napisał: |
I tak jak pisze Atina - sporo rodziców nie zauważa problemów dziecka, bo zajętych jest własnym życiem, pracą, zdrowiem. Wg nich wszystko jest ok, a częśc z nich aktualnie problemy wychowawcze i kształceniowe własnego dziecka przerzuca na szkołę. To wychowawca ma wychowywać, bo oni nie mają czasu... |
No to niestety jest kwestia naszych zwariowanych czasów.
Kiedyś ludzie pracowali do 14-15. Jak chodziłam do przedszkola, o tej porze oboje rodzice kończyli pracę. Teraz standard wymuszony przez nie nasz rynek nawet jest 17 - 18.
Rodzic widuje dziecko dwie godziny dziennie. Choćby na rzęsach stawał, nie da rady w weekend zbudować z nim tej pożądanej więzi.
Ja nie uważam, że moi rodzice byli idealni.
Nie ma takich, na całe szczęście. Za moich nastoletnich lat nie raz i nie dwa chciałam im poodgryzać głowy. Ale z perspektywy czasu uważam, że zrobili dobrą robotę. Nie wiem, czy świadomie, czy mniej, czy od chcenia, czy niechcenia, ale udało im się wpoić nam (czyli mi i siostrze) pewność siebie, to, że jeśli czegoś chcemy, to trzeba na to zapracować, ale na pewno uda się to osiągnąć, że możemy wybrać kim, jak i kiedy chcemy zostać. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kithy maniak
Dołączył: 01 Kwi 2012 Posty: 1310
|
Wysłany: Czw 17 Lip 2014, 12:26 Temat postu: |
|
|
U mnie chyba podobnie jak u nheledore było, mój brat 7 lat starszy, dał ostro popalić rodzicom, mi dali zaufanie na tyle, że wychodziłam w wieku 16-17 lat nawet o 23.30 na miasto z kumplem na spacer, wracałam jak wszyscy spali. Chyba już wiedzieli, że numeru nie wywinę bo nigdy im nie dałam takiego powodu. Jednakże będąc 7-9 latką ostro oberwało mi się, kiedy powiedziałam, że jestem u jednej koleżanki a byłam u innej. Wtedy nie było komórek i ciężko było ustalić gdzie jestem. Mimo jakichkolwiek zakazów ani nie piłam ani nie paliłam ani nie ćpałam. Nie mogę nic zarzucić swoim rodzicom i sama niczego nie żałuję.
Serio nie wiem jak oni ogarniali to jak przychodzili do mnie kumple a mam pokój na strychu i siedzieliśmy w pokoju po kilka godzin a rodzice nic _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
atina guru
Dołączył: 11 Paź 2010 Posty: 4955 Skąd: honolulu
|
Wysłany: Czw 17 Lip 2014, 12:43 Temat postu: |
|
|
To u mnie było jak u Kithy 16-17 lat mogłam już wychodzić, mieli do mnie zaufanie. Z brzuszkiem nie wróciłam Ale w wieku 13-14 lat w porywach do 15 miałam być o 22 w domu, może 22.30. Również mam starszego brata o 3 lata, który już troszkę przetarł szlaki. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
pearl.jamka guru
Dołączył: 31 Paź 2013 Posty: 3322
|
Wysłany: Czw 17 Lip 2014, 12:45 Temat postu: |
|
|
Też nie miałam specjalnych zakazów, ale jakbym matce powiedziała, że chcę jechać pod namiot w wieku lat 14 to by mnie chyba wyśmiała.
Tylko, że takich pomysłów nie miałam, będąc w tym wieku. Pewnie wiele czynników się na to nałożyło, normalne towarzystwo, harcerstwo i parę innych.
Z mamą mam fajny kontakt, ale uważam, że mogłaby być bardziej mamą niż koleżanką.
Rodzice są od wychowywania, stawiania granic itp. jeśli rodzice nie będą stawiać granic dziecku to kto?
Zresztą, pewnie to tez od miejsca gdzie się mieszka zależy - jak się pochodzi z małego miasteczka/wsi gdzie się wszyscy znają to raczej trudniej robić bajzel. Gorzej jak się mieszka w dużym mieście, gdzie wszyscy są anonimowi. |
|
Powrót do góry |
|
|
Rashel maniak
Dołączył: 13 Maj 2013 Posty: 1613
|
Wysłany: Czw 17 Lip 2014, 12:57 Temat postu: |
|
|
Widzicie, wy na to patrzyvie tez z perspektywy mlodszego rodzenstwa, ktoremu stareze przetarlo szlaki. Ja bylam jedynaczka. U mnie nie bylo mowy, zeby w wieku lat 16 byc po za domem o godzinie 22. Nie i juz. Ale moje kolezanki mialy tak samo, mimo posiadania rodzensta. Mialysmy wyznaczone hodziny i o tych sie stawialysmy w domu.
Pod namiot wyjechalam jak mialam 15-16 lat. Z kokezankami i kumplami... Pod okiem kolezanek rodzicow nie bylo zadnych zastrzezen wiec takie wypady odbywaly sie dosc czesto.
Sory za bledy, pisze z tel i nie widze bo okno z tekstem xaslania mi komunikat o plikavh cookies :/ poprawie jak bede na laptopie _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karolina1984 guru
Dołączył: 31 Lip 2011 Posty: 6034
|
Wysłany: Czw 17 Lip 2014, 13:21 Temat postu: |
|
|
Wiecie, ja byłam pierwszą najstarszą.
Nie wolno mi było właściwie nigdzie wyjść. Jak wracałam ze szkoły muzycznej za późno o 20 minut- musiałam wielu rzeczy wysłuchać.
Jedyna rozrywka na jaką mama pozwalała w liceum- to skzolna dyskoteka- z zaznaczeniem, że mam wrócić o ...........22 ( dyskoteka zaczynała się o 20.00 ).
Zero zaufania, zero luzu. Co było najśmieszniejsze Byłam taką grzeczną pierdołowatą pipką, co to w życiu nie miała chłopaka, piwo pierwsze wypiła w wieku 16 lat, nie imprezowała, nie paliła..... nie wiem, skąd taki stosunek.... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
paula_139 maniak
Dołączył: 12 Kwi 2011 Posty: 1801 Skąd: w-wa
|
Wysłany: Czw 17 Lip 2014, 13:26 Temat postu: |
|
|
Nhele kiedyś tak było że rodzice o 15 pracę kończyli No fakt jeszcze zależy kto gdzie pracował, ale myślę że ta 17 była właśnie najwcześniejszą godziną, przynajmniej u mnie i moich znajomych w domu. Po szkole świetlica, albo babcia odbierała, albo babcia koleżanki, klucz na szyi i czekałam na rodziców. Odnośnie imprez to mimo że byłam krótko trzymana parę rzeczy "odwaliłam", wiadomo nie specjalnie jakieś tragiczne ale no mama nie była zachwycona. Czas miałam zawsze i nie ważne z kim byłam do 22.00 w porywach do 23.00 (nawet jak miałam 18 lat) no chyba że szłam na jakąś 18tkę z noclegiem u koleżanki- co do tego był telefon i sprawdzenie czy oby na pewno będę u tej koleżanki spac. Uważam że wyszło mi to na dobre. Ja wychodzę z założenia że nie mam zamiaru "kumplowac" się z moim dzieckiem ma wiedziec że jestem rodzicem!! Mam wymagac, tlumaczyc, wychowywac i wspierac. Jak słyszę jak rozmawia moja 17letnia kuzynka ze swoją mamą (z którą ma kumpelski układ) i jak słyszę co mówi za jej plecami to aż mi się słabo robi. Jak widac każda z nas ma inne spojrzenie na wychowanie analizując wychowanie np. swoje, męża, przyjaciół. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Zamknij
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Warszawa : Katowice : Kraków : Poznań : Wrocław : Łódź : Szczecin : Gdańsk : Toruń : Bydgoszcz : Częstochowa : Olsztyn : Rzeszów : Piła : Zielona Góra : Lublin : Kielce
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group |